Mniej pasażerów w miejskich autobusach w Opolu i mniejsze wpływy ze sprzedaży biletów
Pandemia dotyka też komunikację zbiorową. W porannej rozmowie "W cztery oczy" mówił o tym Tomasz Zawadzki, naczelnik Wydziału Transportu w opolskim ratuszu.
- Generalnie transport jest dotowany zawsze. W takim maksymalnym okresie to mniej więcej 50% pokrywają wpływy, drugie 50% jest finansowane z budżetu samorządu - czy to opolskiego, czy to ogólnie w kraju są podobne procenty. Także w tej chwili w związku z tym, że jest jeszcze mniej pasażerów, dokładamy jeszcze więcej jako samorząd - mówił Tomasz Zawadzki.
- Rocznie dopłata do transportu publicznego wynosi w Opolu ok. 50 mln zł, co miesięcznie daje kwotę ok 5-6 mln zł, teraz te sumy są większe, ale staramy się zejść z kosztów, ograniczamy m.in. rozkłady jazdy - dodał gość Radia Opole.
W styczniu wejdą też w życie zmiany w cenniku spowodowane z jednej strony pandemią, z drugiej koniecznością uporządkowania taryf. Naczelnik odpowiedzialny za komunikację zbiorową w mieście tę zmianę określił mianem "zniżko-podwyżki".
- Wielu pasażerów, szczególnie dzieci i młodzież ucząca się w naszych szkołach, emeryci i renciści zapłacą mniej, ponieważ zrównujemy ulgi. Do tej pory były dwie ulgi, czyli ustawowa 50% dla studentów i ulga nasza gminna, i ona była niższa, wynosiła tylko 40%, w tej chwili będzie to 50%, tak że wszystkie te osoby, mimo podwyżki, zapłacą mniej - dodał gość Radia Opole.
Jednak za normalny bilet, który obecnie kosztuje 2,6 zł, trzeba będzie zapłacić 3 zł. Nadal jednak ze względu na obostrzenia epidemiczne jest zawieszona możliwość kupna biletów u kierowców. Do tej formy sprzedaży miasto zamierza wrócić po pandemii.
Tomasz Zawadzki zapowiedział też pojawienie się w Opolu elektrobusów. Te miałyby obsługiwać linię nr 25.