Jak po latach sprawdza się dualny system kształcenia?
Studia dualne, czyli połączenie zajęć akademickich z pracą zawodową, ma być odpowiedzią na brak fachowców na rynku pracy. Dla studentów nauka i staż w firmie współpracującej z uczelnią miała być szansą na zdobycie doświadczenia. Dla firmy, która go zatrudni to pozyskanie fachowca.
- Nie waham się powiedzieć, że nie ma takiego modelu, który by to realizował - mówi profesor Politechniki Opolskiej Jerzy Skubis. Jego zdaniem pomysł jest realizowany poprzez pojedyncze projekty. - Przez 50 lat nauka w Polsce funkcjonowała w starych strukturach i kosmetyczne zmiany nie doprowadziły do zmiany jakości.
Profesor Jarosław Mamala, prezes Parku naukowo Technologicznego w Opolu i wykładowca PO zwraca uwagę, że pomysł sprawdza się tam, gdzie jest silny przemysł a firmy zatrudniają minimum kilkaset osób. - Proszę zwrócić uwagę, że w Opolu działają jednak firmy, ale zatrudniają od 100 do 150 osób, dla których trudno zorganizować studia dualne dla danej firmy, ponieważ przedsiębiorca nie będzie kształcił na przykład 15 studentów w firmie 100-osobowej. W tej chwili, jeśli firmy chcą łączyć naukę z biznesem to zatrudniają pojedyncze osoby.
Prezes PNT zwraca uwagę, że obecny system nie docenia również naukowców powiązanych z biznesem. - Na uczelni nadal ważniejsze są punkty i publikacje.
Zygmunt Szulc z firmy Explomet mówi, że do drzwi jego firmy, która zajmuje się łączeniem metali podczas eksplozji - pukają naukowcy z kraju i świata, ale dzieje się to poza programem. - Jak też się rozglądam za systemem dualnym i nie mogę go dostrzec. Po prostu bierzemy studentów po drugim roku studiów, mają u nas praktykę, przyglądamy im się, a potem najczęściej rozpoczynają pracę. W tej chwili mam dwóch studentów z Indii, bo chcemy wejść na rynki tego kraju.
Na ten temat rozmawiano podczas konferencji "Współpraca nauki z przemysłem", którą na wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego zorganizowało Collegium Nobilium Opoliense.