Plany inwestycyjne i brak wykonawców - o tym dyskutowali opolscy samorządowcy
Gminy pozyskują fundusze unijne, ale wykonawcy nie chcą prowadzić robót za cenę określoną w przetargach. O tym dyskutowano w Samorządowej Loży Radiowej.
Burmistrz Dobrodzienia Róża Koźlik uważa, że niektóre samorządy i włodarze gmin źle planują inwestycje. - We wszystkich ogłoszonych w tym roku przetargach udało nam się zaoszczędzić - dodaje Róża Koźlik. - Pojawiły się oszczędności i można żonglować właśnie w tym budżecie i przesuwać te środki. Można je ewentualnie przesunąć na inne inwestycje, gdzie nam ewentualnie po przetargu zabraknie tych pieniędzy. Każdy burmistrz robi projekt budżetu i przedstawia radnym. Nikt z burmistrzów nie planuje tak inwestycji, że nie zaplanuje tej wartości kosztorysowej w budżecie.
Jak zaznacza Paweł Nakonieczny, przewodniczący Rady Miejskiej w Nysie, wyjściem z sytuacji może być rozkładanie inwestycji na etapy. - Gdyby samorządy postępowały w taki sposób, gdzie te zlecenia byłyby bardziej rozłożone w czasie, wówczas presja na znalezienie wykonawcy byłaby mniejsza. Koszty pracy to jest jedno, ale to jest mały składnik całości zadań. Koszty materiałów są na podobnym poziomie co kosztorysów, które powstawały kilka lat temu. Natomiast dzisiaj przedsiębiorcy mają okazję zwiększyć swoją marżę. Kilka firm, które przetrwały na rynku i zaciskały pasa chcą sobie to odbić.
Szymon Ogłaza, wicemarszałek województwa opolskiego zaznacza, że rynek się zmienił i widać to też w inwestycjach na poziomie województwa. - Nie ma oszczędności, które moglibyśmy wykorzystać - dodaje Ogłaza. - Rzeczywiście w tym roku zbiegła się kampania wyborcza ze szczytem wydawania środków europejskich. W większości gminy są uzależnione od dofinansowania zewnętrznego i to dofinansowanie dzisiaj jest najwyższe. Są lata tłuste, kiedy ci wykonawcy mogą przebierać w ofertach, ale są lata bardzo chude, kiedy trafiają w taką lukę pomiędzy dwoma finansowaniami, kiedy jeszcze nie rusza nowy program, a stary już się skończył.