Na pyszne borówki trzeba jeszcze poczekać. Ale będzie ich dużo
O półtora hektara zmniejszyła się plantacja borówek amerykańskich w Ligocie Tułowickiej. - Zima była łagodna, ale sucha - mówi właściciel hodowli. Rośliny rozwijają się jednak dość dobrze, kwitnienie jest silne. Przymrozków większych nie było.
- Dzika pszczoła murarka ogrodowa oraz trzmiele zapylają kwiaty na naszych krzakach borówek – mówi Mieczysław Artomski, Gospodarstwo Ogrodnicze Jagoda.
- Jeśli chodzi o powierzchnię uprawy to ubyło nam 1,5 hektara. Zrezygnowaliśmy z odmiany, której cechą były zielone, niewybarwione miejsca przy szypułce. Klient kwestionował owoc i mówił, że jest niedojrzały – mówi właściciel plantacji.
Pierwsze borówki z Ligoty Tułowickiej pojawią się na krzaczkach na przełomie czerwca i lipca. W gospodarstwie jak co roku pracować będą młodzi ludzie z okolicznych wsi.
Bogusław Kalisz