Futsal: Opolszczyzna nadal dla Dremana
W trzecich derbach regionu w historii futsal ekstraklasy po raz trzeci górą Dreman Opole Komprachcice. Zespół Jarosława Patałucha pokonał w Brzegu Gredar 5:2.
Pierwsza bramka spotkania padła w 10. minucie. Z wolnego bardzo silnym i precyzyjnym strzałem popisał się Vinicius i Dreman prowadził 1:0. Goście swoją przewagę powiększyli na niecałe dwie minuty przed przerwą. Błąd defensywy brzeżan wykorzystał Arkadiusz Szypczyński. Gdy wydawało się, że na przerwę zespoły będą schodziły przy wyniku 2:0 dla Dremana, to na 15 sekund przed jej końcem koncertową akcję przeprowadził Gredar. Kacper Kędra pięknie zagrał do Damiana Makowskiego, a ten pokonał świetnie dysponowanego w bramce Dremana Dawida Lacha.
Na początku drugiej części dwa mocne ciosy wyprowadzili goście. W niecałe 60 sekund do bramki brzeżan trafili Andre Silva oraz Tomasz Lutecki i było 4:1 dla Dremana. Od tego momentu przyjezdni w pełni kontrolowali spotkanie. Ich przewaga jeszcze powiększyła się na pięć minut przed końcem, gdy do bramki Gredaru trafił Szypczyński.
Nadzieje w serca miejscowych w 35. minucie wlał Dawid Witek, choć po jego trafieniu brzeżanie nadal przegrywali różnicą trzech goli.
Nic więcej się w tym spotkaniu nie wydarzyło. Dreman wygrał w Brzegu z Gredarem 5:2.
- Mieliśmy możliwość, aby ten mecz zakończył się inaczej – mówi Kamil Kucharski z Gredaru. – Bardzo dobra nasza gra pod koniec pierwszej połowy. Mogliśmy nawet doprowadzić do remisu. Po zmianie stron szybko popełniamy dwa błędy, padają bramki „z niczego” dla Dreaman i było po meczu. Przegrywamy spotkanie, ale uważam, że za wysoko.
- Na pewno cieszymy się z trzech punktów – zaznacza Arkadiusz Szypczyński, strzelec dwóch bramek dla Dremana. – Dal mnie to była pierwsza przyjemność zagrać w derbach. I faktycznie rządzą się one swoimi prawami. Od początku wiedzieliśmy, że to będzie trudny teren. Brzeg wyszedł wysokim pressingiem i pierwsza połowa była ciężka. W szatni padło kilka słów, wskazówek od trenera i druga część była w naszym wykonaniu lepsza.
Po 9. kolejkach Dreman z dorobkiem 22 punktów jest 4., a Gredar ma 8 punktów i zamjmuje 12. pozycję.
Na początku drugiej części dwa mocne ciosy wyprowadzili goście. W niecałe 60 sekund do bramki brzeżan trafili Andre Silva oraz Tomasz Lutecki i było 4:1 dla Dremana. Od tego momentu przyjezdni w pełni kontrolowali spotkanie. Ich przewaga jeszcze powiększyła się na pięć minut przed końcem, gdy do bramki Gredaru trafił Szypczyński.
Nadzieje w serca miejscowych w 35. minucie wlał Dawid Witek, choć po jego trafieniu brzeżanie nadal przegrywali różnicą trzech goli.
Nic więcej się w tym spotkaniu nie wydarzyło. Dreman wygrał w Brzegu z Gredarem 5:2.
- Mieliśmy możliwość, aby ten mecz zakończył się inaczej – mówi Kamil Kucharski z Gredaru. – Bardzo dobra nasza gra pod koniec pierwszej połowy. Mogliśmy nawet doprowadzić do remisu. Po zmianie stron szybko popełniamy dwa błędy, padają bramki „z niczego” dla Dreaman i było po meczu. Przegrywamy spotkanie, ale uważam, że za wysoko.
- Na pewno cieszymy się z trzech punktów – zaznacza Arkadiusz Szypczyński, strzelec dwóch bramek dla Dremana. – Dal mnie to była pierwsza przyjemność zagrać w derbach. I faktycznie rządzą się one swoimi prawami. Od początku wiedzieliśmy, że to będzie trudny teren. Brzeg wyszedł wysokim pressingiem i pierwsza połowa była ciężka. W szatni padło kilka słów, wskazówek od trenera i druga część była w naszym wykonaniu lepsza.
Po 9. kolejkach Dreman z dorobkiem 22 punktów jest 4., a Gredar ma 8 punktów i zamjmuje 12. pozycję.