Puchar Polski jedzie do Kędzierzyna-Koźla [ZDJĘCIA]
Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle obroniła siatkarski Puchar Polski. W rozgrywanym w Krakowie finale pokonała Jastrzębski Węgiel 3:0.
Mecz z zespołem prowadzonym przez byłego szkoleniowca ZAKSY Andreę Gardiniego nie należał do łatwych i przyjemnych. Już w pierwszej partii zespół z Jastrzębia grał twardą siatkówkę, a naszej ekipie udało się odskoczyć dopiero w końcówce. Efektem była wygrana 25:20. O zwycięstwie w drugiej, bardzo wyrównanej odsłonie zdecydowała dopiero gra na przewagi. Wcześniej zespoły prześcigały się w wykonywaniu coraz mocniejszej zagrywki. Efektowna była również gra w bloku. Kędzierzynianie zwyciężyli 27:25 i wyszli na prowadzenie 2:0.
W trzeciej partii ZAKSA poszła za ciosem. Jastrzębianie byli zaledwie tłem dla rywali. Nasz zespół zwyciężył 25:15 i obronił wywalczony dwa lata temu we Wrocławiu Puchar Polski.
- Finał był ciężki do pewnego momentu, do przełamania Jastrzębia - przyznaje środkowy naszej drużyny, Jakub Kochanowski. - Pierwsze dwa sety były wyrównane, a każda akcja była niezwykle ciężka. Mieliśmy wrażenie, że gramy z nożem na gardle. Tak naprawdę gdybyśmy przegrali drugiego seta, różnie wszystko mogło się potoczyć. Każda z drużyn włożyła bardzo dużo energii szczególnie do drugiej partii i nie wychodząc na trzeciego seta z wygraną byłoby bardzo trudno psychicznie się podnieść. Jesteśmy tylko ludźmi, więc nie wiadomo co mogłoby się stać. Na szczęście nie dopuściliśmy do tego - przypomina.
- Zwycięstwo smakuje świetnie - mówi Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKSY. - Po to gramy, po to trenujemy, żeby osiągać takie sukcesy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego zwycięstwa, tym bardziej, że sobotni mecz nie był dobry w naszym wykonaniu. Wygraliśmy go i zadowolenie z finału było, ale nie byliśmy zadowoleni ze stylu naszej gry. Cieszymy się jednak z tego, jak zagraliśmy spotkanie finałowe, wielki finał i w jakim stylu pokonaliśmy drużynę z Jastrzębia - podsumowuje.
W trzeciej partii ZAKSA poszła za ciosem. Jastrzębianie byli zaledwie tłem dla rywali. Nasz zespół zwyciężył 25:15 i obronił wywalczony dwa lata temu we Wrocławiu Puchar Polski.
- Finał był ciężki do pewnego momentu, do przełamania Jastrzębia - przyznaje środkowy naszej drużyny, Jakub Kochanowski. - Pierwsze dwa sety były wyrównane, a każda akcja była niezwykle ciężka. Mieliśmy wrażenie, że gramy z nożem na gardle. Tak naprawdę gdybyśmy przegrali drugiego seta, różnie wszystko mogło się potoczyć. Każda z drużyn włożyła bardzo dużo energii szczególnie do drugiej partii i nie wychodząc na trzeciego seta z wygraną byłoby bardzo trudno psychicznie się podnieść. Jesteśmy tylko ludźmi, więc nie wiadomo co mogłoby się stać. Na szczęście nie dopuściliśmy do tego - przypomina.
- Zwycięstwo smakuje świetnie - mówi Łukasz Kaczmarek, atakujący ZAKSY. - Po to gramy, po to trenujemy, żeby osiągać takie sukcesy. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego zwycięstwa, tym bardziej, że sobotni mecz nie był dobry w naszym wykonaniu. Wygraliśmy go i zadowolenie z finału było, ale nie byliśmy zadowoleni ze stylu naszej gry. Cieszymy się jednak z tego, jak zagraliśmy spotkanie finałowe, wielki finał i w jakim stylu pokonaliśmy drużynę z Jastrzębia - podsumowuje.