"To wina Związku Piłki Ręcznej". Dyrektor Gwardii o zakażeniu koronawirusem w zespole
Przełożona najbliższa kolejka, zawodnicy poddani kwarantannie. Koronawirus sparaliżował polską piłkę ręczną. Pozytywne wyniki testów otrzymało kilku zawodników z różnych klubów Superligi, w tym jeden z opolskiej Gwardii. Szczypiorniści zakazili się na ostatnim zgrupowaniu kadry narodowej.
Według dyrektora sportowego Gwardii Tomasza Wróbla odpowiedzialność za taką sytuację ponoszą władze krajowego związku, które zbagatelizowały zagrożenie i podeszły do organizacji spotkania kadrowiczów w sposób nieodpowiedzialny. - Związek Piłki Ręcznej w Polsce zorganizował zgrupowanie. Nie zrobiono na nim testów. To było wspólne zgrupowanie kadry A i B, łącznie 50 osób razem w jednym hotelu. W tym hotelu odbywało się także wesele oraz dwie konferencje. Nie była mierzona tam temperatura. Nie dziwmy się, że wychodzą zatem nowe przypadki w Zagłębiu Lubin, w Gwardii, Kaliszu, a dzisiaj w Kwidzynie.
Zawodnicy oraz trenerzy - łącznie około 20 osób - zostali odizolowani. Odpowiedź co dalej mają dać testy, które zostaną przeprowadzone ostatecznie w środę (07.10), a nie jak planowano dzisiaj.
- Na razie jesteśmy w zawieszeniu, ale nie robimy z tego tragedii - mówi kapitan opolskiego zespołu Mateusz Jankowski. - Na pewno przechodzę to lepiej, niż początkowy okres pandemii. Wtedy zamknięciu ligi, lockdownowi towarzyszyła większa panika. Teraz nie ma tragedii. Każdy był podświadomie na to przygotowany. Sportowa kwarantanna myślę, że niczym się nie różni od kwarantanny zwykłego człowieka. Po prostu trzeba siedzieć w domu, a nie ma specjalnych możliwości zrobienia treningu.
Jeżeli wyniki testów będą negatywne, to Gwardziści będą mogli wrócić do treningów.
Już wiadomo, że nie odbędą się w terminie mecze 4. kolejki Superligi, w której jutro (06.10) opolanie mieli zagrać na wyjeździe ze Stalą Mielec. Na ten moment nie wiadomo jak potoczą się także losy piątej serii, która ma zostać rozegrana w najbliższy weekend. Według planu opolanie na własnym parkiecie w niedzielę podejmą Orlen Wisłę Płock.
Zawodnicy oraz trenerzy - łącznie około 20 osób - zostali odizolowani. Odpowiedź co dalej mają dać testy, które zostaną przeprowadzone ostatecznie w środę (07.10), a nie jak planowano dzisiaj.
- Na razie jesteśmy w zawieszeniu, ale nie robimy z tego tragedii - mówi kapitan opolskiego zespołu Mateusz Jankowski. - Na pewno przechodzę to lepiej, niż początkowy okres pandemii. Wtedy zamknięciu ligi, lockdownowi towarzyszyła większa panika. Teraz nie ma tragedii. Każdy był podświadomie na to przygotowany. Sportowa kwarantanna myślę, że niczym się nie różni od kwarantanny zwykłego człowieka. Po prostu trzeba siedzieć w domu, a nie ma specjalnych możliwości zrobienia treningu.
Jeżeli wyniki testów będą negatywne, to Gwardziści będą mogli wrócić do treningów.
Już wiadomo, że nie odbędą się w terminie mecze 4. kolejki Superligi, w której jutro (06.10) opolanie mieli zagrać na wyjeździe ze Stalą Mielec. Na ten moment nie wiadomo jak potoczą się także losy piątej serii, która ma zostać rozegrana w najbliższy weekend. Według planu opolanie na własnym parkiecie w niedzielę podejmą Orlen Wisłę Płock.