Orlen Wisła Płock za mocna dla Gwardii. Nafciarze wygrali w Opolu 28:23
W hitowym spotkaniu 6. kolejki rozgrywek PGniG Superligi piłki ręcznej mężczyzn, Gwardia Opole podejmowała w Stegu Arenie Orlen Wisłę Płock. Była to konfrontacja trzeciej drużyny ostatnich rozgrywek z aktualnym wicemistrzem kraju. Mimo ambitnej postawy, drużyna trenera Rafała Kuptela przegrała z nafciarzami 23:28 (9:14)
Początek spotkania miał bardzo wyrównany przebieg. Dzięki dobrej postawie w bramce Adama Malchera i równie dobrej grze Gwardii w ofensywie, nasz zespół w 12 min. remisował z uczestnikiem Ligi Mistrzów 4:4. W kolejnych minutach goście zdołali jednak dość szybko zbudować przewagę i już w 17 min. prowadzili 10:7. Do końca pierwszej połowy opolanie próbowali odrabiać straty, jednak skończyło się tylko na dobrych chęciach. Goście w tym fragmencie meczu grali bardzo twardo w obronie, przez co nasz zespół miał spore problemy ze zdobywaniem kolejnych bramek i ostatecznie do przerwy gwardziści przegrywali 9:14.
Po zmianie stron, gospodarze rozpoczęli grę z dużym animuszem. Mateusz Morawski rzutem z biodra pokonał Adama Morawskiego. Za chwilę kolejną bramkę z rzutu karnego dołożył Patryk Mauer, a następnie Maciej Zarzycki skutecznie przedarł się po lewej stronie i nasz zespół przegrywał już tylko dwiema bramkami (12:14). Po kilku następnych minutach Mauer po raz kolejny zdobył bramkę z rzutu karnego i Gwardia zniwelowała stratę do zaledwie jednej bramki 17:18. (45 min.)
W ostatnim kwadransie gwardziści bardzo ambitnie, wszelkimi możliwymi sposobami próbowali odwrócić losy meczu. Jednak tak klasowy zespół, jakim bez wątpienia jest Wisła na to nie pozwolił i to drużyna z Mazowsza mogła cieszyć się ze zwycięstwa 28:23.
- Zabrakło nam argumentów - tłumaczył po spotkaniu trener Gwardii, Rafał Kuptel. - Największym argumentem, którego nam zabrakło, to była siła przebicia z tyłu. Tam byli chłopacy po dwa metry, a u nas około 1,85 m. Zdecydowana przewaga i tutaj bym upatrywał niepowodzenia w obronie. Mamy kilku chłopaków, których możemy przeciwstawić tym kolosom i tutaj musimy coś bardziej wykombinować, żeby ta gra była bardziej płynna, żebyśmy uciekali od wysokich rywali i wprawiali w ruch, żeby dojść do pozycji rzutowych - dodaje.
Po zmianie stron, gospodarze rozpoczęli grę z dużym animuszem. Mateusz Morawski rzutem z biodra pokonał Adama Morawskiego. Za chwilę kolejną bramkę z rzutu karnego dołożył Patryk Mauer, a następnie Maciej Zarzycki skutecznie przedarł się po lewej stronie i nasz zespół przegrywał już tylko dwiema bramkami (12:14). Po kilku następnych minutach Mauer po raz kolejny zdobył bramkę z rzutu karnego i Gwardia zniwelowała stratę do zaledwie jednej bramki 17:18. (45 min.)
W ostatnim kwadransie gwardziści bardzo ambitnie, wszelkimi możliwymi sposobami próbowali odwrócić losy meczu. Jednak tak klasowy zespół, jakim bez wątpienia jest Wisła na to nie pozwolił i to drużyna z Mazowsza mogła cieszyć się ze zwycięstwa 28:23.
- Zabrakło nam argumentów - tłumaczył po spotkaniu trener Gwardii, Rafał Kuptel. - Największym argumentem, którego nam zabrakło, to była siła przebicia z tyłu. Tam byli chłopacy po dwa metry, a u nas około 1,85 m. Zdecydowana przewaga i tutaj bym upatrywał niepowodzenia w obronie. Mamy kilku chłopaków, których możemy przeciwstawić tym kolosom i tutaj musimy coś bardziej wykombinować, żeby ta gra była bardziej płynna, żebyśmy uciekali od wysokich rywali i wprawiali w ruch, żeby dojść do pozycji rzutowych - dodaje.