- Można uznać, że tak naprawdę nadszedł już czas, żeby opolanie mogli się ubiegać o odszkodowania za te kwoty, które wcześniej płacili. Naczelny Sąd Administracyjny już się wypowiedział w tej sprawie. Był pierwszy wyrok, który cofnęli, bo uznali, że formalnie był uzasadniony, a Wojewódzki Sąd Administracyjny powiedział bardzo wyraźnie, że chodzi o to, że ten algorytm wyliczenia deszczówki od metra kwadratowego nie może być w regulaminie, on musi być w uchwale wpisany. A w uchwale nie było tego, była tylko sama cena - mówi Tomasz Wolny, mieszkaniec Opola.

- Tak naprawdę mieszkańcy Opola teraz nic nie mogą zrobić - dodaje adwokat Przemysław Lech.

- Wyrok nie jest prawomocny. Co więcej, najważniejsze w tej sprawie jest to, że poprzedni wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie stwierdził, że co do zasady, taka opłata jest możliwa do wprowadzenia, ale trzeba dochować pewnych warunków formalnych. Z niewiadomych mi powodów miasto wciąż popełnia te błędy formalne i dlatego wciąż ta opłata nie jest do końca wprowadzona, tak jak być powinna. Natomiast nie zmienia to faktu, że prędzej czy później będzie ona poprawnie wprowadzona.

Opolski ratusz decyzji WSA nie przyjmuje i jak zapowiada wiceprezydent Opola Małgorzata Stelnicka, złożona zostanie w tej sprawie skarga kasacyjna do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

- Czekamy oczywiście na uzasadnienie tego wyroku. Natomiast na pewno będziemy składali skargę kasacyjną. Już raz NSA się opowiedziało po stronie miasta, w związku z tym będziemy uzasadniać swoje racje i ta skarga zostanie złożona - dodaje.