Namiastka świąt w TOWU. Spotkanie wigilijne dla wolontariuszy i uchodźców
100 litrów barszczu i ponad 4 tysiące pierogów przygotowali wolontariusze Tymczasowego Ośrodka Wsparcia Ukrainy przy centrum handlowym Turawa Park. Zorganizowano tam symboliczną wigilię dla ukraińskich uchodźców i społeczników, którzy przez blisko 10 miesięcy przychodzą pomagać potrzebującym. Na najmłodszych czekało spotkanie z mikołajem i jego elfami.
- Bardzo smakowały mi pierogi z kapustą, ale też te z ziemniakami. My, Ukraińcy bardzo to doceniamy i nie spodziewaliśmy się, że ktoś dla nas przygotuje taki prezent. Bardzo mi się to spodobało, mogłam poczuć się jak w domu - mówi pani Ludmiła z Enerhodaru, gdzie jest Zaporowska Elektrownia Jądrowa.
- Dzieci dostały podarunki. Barszcz dopiero będziemy próbować, pierwszy raz taki z uszkami, bo dotąd znaliśmy tylko nasz tradycyjny barszcz ukraiński. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że coś takiego dla nas przygotowano. Jesteśmy Polsce bardzo wdzięczni za wszystko - dodaje pani Marianna z Kijowa.
O przygotowaniach poczęstunku mówi pani Grażyna, która od drugiego dnia wojny pomaga w TOWU. - Ruskich pierogów zrobiliśmy 1550, tych z kapustą 2600 i do tego mamy 100 litrów barszczu. Całe dwa dni zajęły nam zakupy składników. Z kolei w piątek przy obieraniu jarzyn pracowało około 15 osób, wśród nich też ukraińscy wolontariusze. A w sobotę w 27 osób lepiliśmy pierogi cały dzień aż do nocy - mówi.
- Dzisiaj mija trzysetny dzień od wybuchu wojny - mówi wicewojewoda Tomasz Witkowski. - Są tutaj dzisiaj na sali osoby, które są tu od pierwszego dnia wojny i przychodzą już przez 10 miesięcy. Przy każdej możliwej sposobności są tu i pomagają, dlatego chcieliśmy troszeczkę im w ten sposób też podziękować.
- Przychodzę tu od pół roku. Sama jestem z Ukrainy i chciałam pomóc moim rodakom uchodźcom - dodaje pani Wioleta, wolontariuszka.
- To spotkanie jest taką chwilą na oderwanie się i może okazją, żeby myślami wrócić do tych czasów, kiedy ci uchodźcy mogli spokojnie w swoich domach rodzinnych, w swojej ojczyźnie spędzać święta - mówi Dawid Drożdż, dyrektor opolskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, współorganizator wigilii w TOWU.
Prezenty otrzymali także wolontariusze, dla których ukraińskie rodziny w ramach podziękowania upiekły ogromny tradycyjny miodownik.
- Dzieci dostały podarunki. Barszcz dopiero będziemy próbować, pierwszy raz taki z uszkami, bo dotąd znaliśmy tylko nasz tradycyjny barszcz ukraiński. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że coś takiego dla nas przygotowano. Jesteśmy Polsce bardzo wdzięczni za wszystko - dodaje pani Marianna z Kijowa.
O przygotowaniach poczęstunku mówi pani Grażyna, która od drugiego dnia wojny pomaga w TOWU. - Ruskich pierogów zrobiliśmy 1550, tych z kapustą 2600 i do tego mamy 100 litrów barszczu. Całe dwa dni zajęły nam zakupy składników. Z kolei w piątek przy obieraniu jarzyn pracowało około 15 osób, wśród nich też ukraińscy wolontariusze. A w sobotę w 27 osób lepiliśmy pierogi cały dzień aż do nocy - mówi.
- Dzisiaj mija trzysetny dzień od wybuchu wojny - mówi wicewojewoda Tomasz Witkowski. - Są tutaj dzisiaj na sali osoby, które są tu od pierwszego dnia wojny i przychodzą już przez 10 miesięcy. Przy każdej możliwej sposobności są tu i pomagają, dlatego chcieliśmy troszeczkę im w ten sposób też podziękować.
- Przychodzę tu od pół roku. Sama jestem z Ukrainy i chciałam pomóc moim rodakom uchodźcom - dodaje pani Wioleta, wolontariuszka.
- To spotkanie jest taką chwilą na oderwanie się i może okazją, żeby myślami wrócić do tych czasów, kiedy ci uchodźcy mogli spokojnie w swoich domach rodzinnych, w swojej ojczyźnie spędzać święta - mówi Dawid Drożdż, dyrektor opolskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, współorganizator wigilii w TOWU.
Prezenty otrzymali także wolontariusze, dla których ukraińskie rodziny w ramach podziękowania upiekły ogromny tradycyjny miodownik.