Budżet RFN: będzie 5 mln dla mniejszości niemieckiej w Polsce. Co dla Polaków w Niemczech?
Będzie dodatkowe 5 mln euro dla mniejszości niemieckiej w Polsce na nauczanie języka - takie informacje dotarły na Opolszczyznę przed weekendem z Bundestagu. Pieniądze zatwierdziła komisja budżetowa, bo przypomnijmy, obecnie Niemcy pracują nad przyszłorocznym budżetem.
- To na pewno nie będą pieniądze na lekcje w szkołach - zastrzega Rafał Bartek, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń Społeczno-Kulturalnych w Polsce. - Rząd niemiecki stoi na stanowisku, które jest logiczne, że to pozostaje zobowiązanie państwa polskiego, aby finansować język niemiecki jako język mniejszości w szkołach. Tu się nic nie zmieniło, my uważamy, że doszło do dyskryminacji. A to, co jest tworzone to takie zastępstwo - mówi Bartek.
Drugi sygnał, jaki popłynął w mediach z Berlina to wsparcie finansowe dla Centrum Kompetencji i Koordynacji Języka Polskiego (KoKoPol) w Gorlitz. Jak informowała stacja "Deutsche Welle", w budżecie niemieckiego ministerstwa nauki przygotowano dla tej instytucji dodatkowe milion euro.
- Liczymy, że w ślad za tym dofinansowaniem, dyskryminacja zostanie wycofana - mówi Rafał Bartek. - Skoro pojawił się konkretny gest i działanie w kontekście języka polskiego w Niemczech i z tego co wiem, to te środki mają być wydane na badanie potrzeb językowych Polaków w Niemczech, to liczymy na to że polski rząd dotrzyma słowa i wycofa się z dyskryminacji - dodaje Bartek.
Zdaniem Rafała Bartka, wpisanie w niemiecki budżet 50 mln euro, których domaga się polskie ministerstwo dla Polaków żyjących w Niemczech, jest nierealne. - To są dwa różne system finansowania edukacji, w Polsce centralny, subwencjonowany, a w Niemczech jest finansowany przez landy - dodaje przewodniczący VdG.
- Nie można oczekiwać, że przełożymy polski system i wprowadzimy go w Niemczech, tak samo nikt nie oczekuje, że niemiecki system wprowadzimy w Polsce. W Polsce mamy tradycję, że oświatę się subwencjonuje, że subwencja idzie "za dzieckiem". W Niemczech mamy sytuację, gdzie nauczycieli zatrudniają landy, a więc nie gminy i samorządy. Wsparcie landu idzie "za nauczycielem".
Budżet Republiki Federalnej Niemiec ma być zatwierdzony pod koniec listopada, więc do tematu wrócimy.
Zwróciliśmy się o komentarz do polskiego ministerstwa edukacji, czekamy na odpowiedź.
Przypomnijmy, w tym roku doszło do ograniczenia finansowania języka niemieckiego jako języka mniejszości w Polsce. Subwencję uszczuplono o 40 mln złotych. W praktyce poskutkowało to ograniczeniem liczby godzin języka niemieckiego z trzech do jednej w tygodniu. Zwolennicy tego rozwiązania m.in. poseł Janusz Kowalski czy minister edukacji prof. Przemysław Czarnek argumentują, że w relacjach polsko-niemieckich w tym względzie musi istnieć symetria.
- Jeśli Niemcy zaczną finansować nauczanie języka polskiego jako ojczystego na poziomie federalnym, to my wrócimy do pełnego finansowania języka niemieckiego jako ojczystego dla mniejszości niemieckiej – mówił w październiku w Radiu Opole prof. Przemysław Czarnek.
Drugi sygnał, jaki popłynął w mediach z Berlina to wsparcie finansowe dla Centrum Kompetencji i Koordynacji Języka Polskiego (KoKoPol) w Gorlitz. Jak informowała stacja "Deutsche Welle", w budżecie niemieckiego ministerstwa nauki przygotowano dla tej instytucji dodatkowe milion euro.
- Liczymy, że w ślad za tym dofinansowaniem, dyskryminacja zostanie wycofana - mówi Rafał Bartek. - Skoro pojawił się konkretny gest i działanie w kontekście języka polskiego w Niemczech i z tego co wiem, to te środki mają być wydane na badanie potrzeb językowych Polaków w Niemczech, to liczymy na to że polski rząd dotrzyma słowa i wycofa się z dyskryminacji - dodaje Bartek.
Zdaniem Rafała Bartka, wpisanie w niemiecki budżet 50 mln euro, których domaga się polskie ministerstwo dla Polaków żyjących w Niemczech, jest nierealne. - To są dwa różne system finansowania edukacji, w Polsce centralny, subwencjonowany, a w Niemczech jest finansowany przez landy - dodaje przewodniczący VdG.
- Nie można oczekiwać, że przełożymy polski system i wprowadzimy go w Niemczech, tak samo nikt nie oczekuje, że niemiecki system wprowadzimy w Polsce. W Polsce mamy tradycję, że oświatę się subwencjonuje, że subwencja idzie "za dzieckiem". W Niemczech mamy sytuację, gdzie nauczycieli zatrudniają landy, a więc nie gminy i samorządy. Wsparcie landu idzie "za nauczycielem".
Budżet Republiki Federalnej Niemiec ma być zatwierdzony pod koniec listopada, więc do tematu wrócimy.
Zwróciliśmy się o komentarz do polskiego ministerstwa edukacji, czekamy na odpowiedź.
Przypomnijmy, w tym roku doszło do ograniczenia finansowania języka niemieckiego jako języka mniejszości w Polsce. Subwencję uszczuplono o 40 mln złotych. W praktyce poskutkowało to ograniczeniem liczby godzin języka niemieckiego z trzech do jednej w tygodniu. Zwolennicy tego rozwiązania m.in. poseł Janusz Kowalski czy minister edukacji prof. Przemysław Czarnek argumentują, że w relacjach polsko-niemieckich w tym względzie musi istnieć symetria.
- Jeśli Niemcy zaczną finansować nauczanie języka polskiego jako ojczystego na poziomie federalnym, to my wrócimy do pełnego finansowania języka niemieckiego jako ojczystego dla mniejszości niemieckiej – mówił w październiku w Radiu Opole prof. Przemysław Czarnek.