Sezon narciarski na horyzoncie. Prawdopodobnie miłośnicy białego szaleństwa głębiej sięgną do portfela
Choć do sezonu narciarskiego zostało jeszcze sporo czasu, to fani białego szaleństwa już zaczynają się martwić, jaki on będzie - przede wszystkim pod kątem finansowym. Wynika to z rosnących cen prądu, które mogą spowodować, że więcej zapłacimy za karnety.
- Pojechać pojadą, ale niestety może to się nie powtórzyć. Jednak patrząc na to, co się dzieje, każdy szuka atrakcji i ma potrzebę bycia na świeżym powietrzu, więc liczymy, że ta zima będzie też dobra. Bardziej obawiamy się, że ceny tak wpłyną, że ludzie zniechęcą się do wyjazdów. Jeśli będą to osoby, które patrzyły na to, ile to kosztuje, a jednak większość osób sprawdza, co dzisiaj jest w jakiej cenie. Może być też problem z naśnieżaniem stoków. Jednak jeśli nie będą tego robić, to mogą sobie sami strzelić w kolano.
- Nadchodząca zima niesie ze sobą wiele niepewności. Ceny prądu idą drastycznie w górę, a my potrzebujemy go bardzo dużo, między innymi do napędzania wyciągów czy naśnieżania - podkreśla Grzegorz Głód ze Ski Arena w Zieleńcu.
- Jak wiemy, energia elektryczna tak naprawdę jest wykorzystywana w stacji narciarskiej zarówno do napędzania wyciągów talerzykowych czy kolei linowych, jak również do naśnieżania. Faktem jest również to, że energia elektryczna dla niektórych odbiorców w Zieleńcu, którzy nie mieli podpisanych jakichś dłuższych umów, bądź skończyły się one w tym roku, potrafiła wzrosnąć nawet o 550 procent w stosunku do minionego roku. Co ważne, nasze przygotowania do sezonu trwają normalnie. Ceny karnetów mamy już ustalone i wzrosły one o 20 procent.
Dobra informacja jest taka, że według zapewnień stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, każdy działający do tej pory ośrodek zostanie zimą uruchomiony.