Nie było rannych, a samorządy zaopiekowały się pogorzelcami. Raport po pożarach mieszkań w Opolu i domu w Kniei
Do dwóch groźnych pożarów doszło od wczorajszego (21.09) wieczoru na Opolszczyźnie. Na szczęście nikt nie został poszkodowany, ale straty są bardzo duże.
- Strażacy przystąpili do działań gaśniczych z zewnętrznej i wewnętrznej części budynku. Wewnątrz mieszkań nie było ludzi, natomiast w jednym z nich był pies, którego strażacy ewakuowali i przekazali właścicielce. Nie było poszkodowanych. W działaniach uczestniczyło łącznie pięć zastępów w sile 20 strażaków.
Młoda para z 1,5-letnim dzieckiem znalazła schronienie w Ośrodku Readaptacji Społecznej "Szansa". Kierownik Jolanta Kowalska mówi o przydzielonym pokoju, zapewnieniu jedzenia i środków czystości.
- Dzisiaj rano oni zgłosili się do mnie do biura. Moim zdaniem, ci ludzie są w dość złym stanie psychicznym. Przecież stracili częściowo dobytek życia, nie mogą być w swoim mieszkaniu, przeżywają to, bo jednak małe dziecko nie miało swojego miejsca ani łóżeczka. Obecnie państwo otrzymali takie łóżeczko.
Dodajmy, rodzina może pozostać w ośrodku "Szansa" tak długo, jak będzie potrzebować.
Ponad 4,5 godziny strażacy walczyli z nocnym pożarem domu jednorodzinnego w miejscowości Knieja obok Zębowic. Nie ma poszkodowanych, bo starsza kobieta wyszła z domu przed przyjazdem strażaków. W sumie na miejsce zadysponowano osiem zastępów Ochotniczej i Państwowej Straży Pożarnej. - Zgłoszenie wpłynęło kilka minut po 3:00, a po przyjeździe na miejsce strażacy zobaczyli zarwany dach i rozwinięty pożar strychu - mówi młodszy brygadier Mariusz Strzelczak, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Oleśnie.
- Strażacy, zabezpieczeni w sprzęt ochrony dróg oddechowych, prowadzili działania gaśnicze. Oświetlili teren akcji i prowadzili prace rozbiórkowe spalonej konstrukcji. Po ugaszeniu pożaru sprawdzono kamerą termowizyjną miejsca pożaru, budynek zabezpieczono plandekami, a pomieszczenia mieszkalne sprawdzono detektorem wielogazowym w celu wykluczenia obecności tlenku węgla w powietrzu.
Zdzisław Szuba, zastępca wójta gminy Zębowice, dodaje, że na miejsce od razu pojechały pracownice Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- One nie zastały poszkodowanej, ale rozmawiały z córką seniorki, która oświadczyła, że mama przebywa u niej i ona zaopiekowała się nią. Pracownice GOPS-u ustaliły, że kiedy poszkodowana przyjedzie z córką do Zębowic, choć teraz jest zbyt wcześnie, to zaprosimy te kobiety na rozmowę, aby ustalić formę ewentualnej pomocy.
Straty oszacowano wstępnie na 150 tysięcy złotych.