"To są takie same osoby jak my". Na opolskim rynku można oglądać wystawę "Twarze Ukrainy"
Każdy z nich ma inną historię, ale jedno ich łączy - wojna. Na opolskim rynku otwarto wystawę "Twarze Ukrainy". Przedstawione zostały zdjęcia 20 uchodźców z Ukrainy, którzy po 24 lutego, uciekając przed wojną, trafili do Opola. Oprócz zdjęć, można także przeczytać historię o każdym z nich.
Pomysłodawczynią fotoreportażu jest Kateryna Senchenko, która w Kijowie była dziennikarką i fotografką. Do Opola przyjechała tuż po wybuchu wojny, jednak dziś (01.08) podczas otwarcia wystawy nie była obecna, bo zdecydowała się wrócić do swojego kraju.
- Chcieliśmy poprzez tę wystawę pokazać, że obywatele z Ukrainy są nadal wśród nas. Aby ta empatia też wśród naszych mieszkańców nie malała - mówi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
- Poprzez tę wystawę chcemy też pokazać te osoby i przybliżyć je. To są takie same osoby jak my. Ludzie, którzy na co dzień mieli swoje dylematy, rozterki, a zostali postawieni przed sytuacją dramatyczną, takiej, której nikomu z nas nie życzymy. Należy im się pomoc i cieszę się, że w tej sprawie robimy w Opolu sporo.
- Łącznie tych minireportaży powstało 30 i wszystkie są dostępne na stronie internetowej miasta Opola. Niektórzy z naszych bohaterów spędzili u nas kilka dni, inni wrócili do Ukrainy, a pozostali zostali tu i budują swoje życie na nowo - dodaje Łukasz Śmierciak, naczelnik wydziału promocji w opolskim ratuszu.
- Ta wystawa przypomina, że tragedia wojny dotknęła przede wszystkim zwykłych ludzi, zwykłych mieszkańców Ukrainy, podobnych do nas, którzy zostali wygnani przez wojnę ze swoich mieszkań, domów i trafili do Opola. Tutaj znaleźli pomoc. Ważne jest to, że pomimo tego, że jesteśmy zmęczeni wojną i nie chcemy oglądać tych dramatów w telewizji, to powinniśmy nadal pomagać i świadczyć tę pomoc nie tylko w naszym mieście, ale w całym kraju.
Jedną z osób, którą możemy zobaczyć na wystawie, jest Marianna Kotenka. Do Opola przyjechała z Kijowa w 9 miesiącu ciąży. Jak mówi decyzję o wyjeździe podjęła po tym, jak w sieci pojawił się film o ukraińskich kobietach rodzących w piwnicach. Teraz jest już bezpieczna, a jej syn ma 3 miesiące.
- Przyjechałam do Polski 6 marca. Bardzo ciężko było wyjechać z Ukrainy, bo były bardzo duże kolejki, a ja byłam w 9 miesiącu ciąży. Ludzie pakowali się do pociągów ze wszystkim. Ja musiałam stać przez całą drogę, a byłam sama. Tu już po polskiej stronie ludzie mnie karmili, spotykali na dworcach, dawali wodę i szukali lekarza, żebym mogła urodzić dziecko.
Wystawę będzie można oglądać do 25 sierpnia.
- Chcieliśmy poprzez tę wystawę pokazać, że obywatele z Ukrainy są nadal wśród nas. Aby ta empatia też wśród naszych mieszkańców nie malała - mówi Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola.
- Poprzez tę wystawę chcemy też pokazać te osoby i przybliżyć je. To są takie same osoby jak my. Ludzie, którzy na co dzień mieli swoje dylematy, rozterki, a zostali postawieni przed sytuacją dramatyczną, takiej, której nikomu z nas nie życzymy. Należy im się pomoc i cieszę się, że w tej sprawie robimy w Opolu sporo.
- Łącznie tych minireportaży powstało 30 i wszystkie są dostępne na stronie internetowej miasta Opola. Niektórzy z naszych bohaterów spędzili u nas kilka dni, inni wrócili do Ukrainy, a pozostali zostali tu i budują swoje życie na nowo - dodaje Łukasz Śmierciak, naczelnik wydziału promocji w opolskim ratuszu.
- Ta wystawa przypomina, że tragedia wojny dotknęła przede wszystkim zwykłych ludzi, zwykłych mieszkańców Ukrainy, podobnych do nas, którzy zostali wygnani przez wojnę ze swoich mieszkań, domów i trafili do Opola. Tutaj znaleźli pomoc. Ważne jest to, że pomimo tego, że jesteśmy zmęczeni wojną i nie chcemy oglądać tych dramatów w telewizji, to powinniśmy nadal pomagać i świadczyć tę pomoc nie tylko w naszym mieście, ale w całym kraju.
Jedną z osób, którą możemy zobaczyć na wystawie, jest Marianna Kotenka. Do Opola przyjechała z Kijowa w 9 miesiącu ciąży. Jak mówi decyzję o wyjeździe podjęła po tym, jak w sieci pojawił się film o ukraińskich kobietach rodzących w piwnicach. Teraz jest już bezpieczna, a jej syn ma 3 miesiące.
- Przyjechałam do Polski 6 marca. Bardzo ciężko było wyjechać z Ukrainy, bo były bardzo duże kolejki, a ja byłam w 9 miesiącu ciąży. Ludzie pakowali się do pociągów ze wszystkim. Ja musiałam stać przez całą drogę, a byłam sama. Tu już po polskiej stronie ludzie mnie karmili, spotykali na dworcach, dawali wodę i szukali lekarza, żebym mogła urodzić dziecko.
Wystawę będzie można oglądać do 25 sierpnia.