"Gdyby szpitali tymczasowych teraz nie było, opozycja powiedziałaby, że jesteśmy absolutnie nieprzygotowani". Wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia gościem Radia Opole
- Ta prewencja była niezbędna - mówiła w Południowej Loży Radiowej wiceprzewodnicząca sejmowej komisji zdrowia, posłanka Anna Kwiecień z PiS, odnosząc się do opinii wyrażanej przez opozycję, że "szpitale tymczasowe to zbędny wydatek".
- Eksperci, znani eksperci - nie ci, na których powoływał się pan Budka, tajemniczy eksperci, którzy mówili, że już we wrześniu 2020 r. nie będzie żadnej epidemii, że nie będzie COVID-19 - otóż ci eksperci mówią, że może być 40, a nawet 50 tysięcy zachorowań dziennie - powiedziała.
- Dlatego musimy podejmować drastyczne kroki. Rozumiemy zmęczenie ludzi, ale nie ma innej drogi ograniczenia transmisji, jak ograniczenie kontaktów. To jedyny sposób, aby nie doszło do załamania służby zdrowia. Rząd znajduje się między młotem a kowadłem - tak posłanka tłumaczy decyzję o ponownym wprowadzeniu ograniczeń w kraju.
- Z jednej strony jest rzesza ludzi, która mówi "otwierać wszystko, luzować, koniec z lockdownem", a z drugiej strony medycy mówią "wy musicie ukrócić kontakty międzyludzkie, bo my jesteśmy na granicy wydolności, za chwilę nie będziemy w stanie ratować życia ludzkiego, bo zabraknie miejsc do tlenoterapii, zabraknie przede wszystkim medyków" - mówiła posłanka.
- Nawet gdybyśmy postawili jeszcze sto szpitali i uruchomili tysiące łóżek, to granicą jest właśnie liczba osób w służbie zdrowa. Powstanie szpitala tymczasowego trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy. W tworzeniu takich placówek mają swój udział także spółki skarbu państwa. W Radomiu - jak dodał gość Radia Opole - szpital tymczasowy powstał m.in. dzięki Totalizatorowi Sportowemu.