Kolektyw "Jedzenie zamiast bomb" częstował ciepłym posiłkiem w Opolu. Kiedy mróz ściska, przybywa bezdomnych potrzebujących takiej pomocy
60 litrów jedzenia dla potrzebujących przygotowali wolontariusze kolektywu "Jedzenie zamiast bomb w Opolu", którzy w każdą niedzielę o 15:00 przychodzą przed opolski dworzec PKP. To jedyna organizacja w stolicy regionu, która w tym dniu częstuje ciepłym posiłkiem.
- Ja śpię w pustostanie, nie narzekam na zimno, ale inni szukają miejsca głównie po klatkach schodowych. Starają się znaleźć ciepłe miejsce zwłaszcza, że teraz są mrozy - mówi Henryk.
- Każdy sobie radzi jak może, kiedyś to było inaczej, bo tworzyliśmy tutaj jakąś wspólnotę, a dzisiaj każdy sam - dodaje inny mężczyzna.
- Teraz, kiedy są niskie temperatury, przychodzi dwa razy więcej osób niż jeszcze w grudniu - mówi Maksym Krawczyk, koordynator akcji "Jedzenie zamiast bomb w Opolu". - Zapotrzebowanie jest, już wydajemy dwa dania. Robimy cały czas także sałatki i surówki, i przygotowujemy dwa duże gary z ciepłym posiłkiem do 60 litrów. Dzisiaj akurat przygotowaliśmy wegański gulasz z kaszą. Zwykle wystarczy pół godziny od rozpoczęcia akcji i mamy puste garnki.
Zwykle akcja "Jedzenie zamiast bomb" przed opolskim dworcem PKP kończyła się pierwszego dnia wiosny. W związku z przedłużającą się pandemią koronawirusa wolontariusze zapowiadają, że na pewno będzie trwać dłużej.