W Królowem pod Głubczycami upamiętniono "Łupaszkę" i "Lalę". Para po II wojnie światowej ukrywała się tam przed komunistami [ZDJĘCIA]
Mieszkańcy Opolszczyzny upamiętnili dziś (06.02) przypadającą w poniedziałek 70. rocznicę śmierci Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". Uroczystości z tej okazji odbyły się w miejscowości Królowe pod Głubczycami.
Miejsce wydarzenia jest nieprzypadkowe, ponieważ po zakończeniu II wojny światowej były dowódca 5. Wileńskiej Brygady AK wraz ze swoją partnerką Lidią Lwow-Eberle ukrywał się w miejscowym młynie przed komunistami.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek wskazywał na miejscu, że historia ta jest wciąż żywa wśród mieszkańców miejscowości.
- Zostali gościnnie przyjęci, nikt ich nie wydał, zostali przecież aresztowani pod Jordanowem 30 czerwca 1948 roku. Potomkowie właścicieli tego młyna, którzy ich ukrywali, pamiętają o tym, jest tam pamiątkowy głaz. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej, szlak przygotował od miejscowego kościoła do tego młyna - powiedział.
Dyrektor opolskiej delegatury IPN Tomasz Greniuch zauważa, że pamięć o żołnierzach wyklętych powinna stanowić ważny element polskiej polityki historycznej.
- Musimy być konsekwentni w naszych działaniach. Żołnierze wyklęci i ich historia jest najważniejszym elementem polityki historycznej ostatnich 70 lat, bowiem zupełnie zapomniana, przemilczana. Dopiero od kilku lat możemy mówić realnie prawdę o nich - dodaje.
Na miejscu pojawiło się sporo przedstawicieli młodego pokolenia. Kornelia Ripa z głubczyckiej drużyny ZHR powiedziała Radiu Opole, że upamiętniane w Królowem postaci są szczególnie ważne dla miejscowych harcerzy.
- Bierzemy z nich przykład. To są postaci, o których chcemy pamiętać, ponieważ ich postawa nas ruszyła za serca. Przez to, że byli blisko nas i to, że jesteśmy tak z nimi związani, jest dla nas bardzo ważne, żeby ciągnąć tę nić dalej i pokazywać młodszym pokoleniom, że należy o nich pamiętać - tłumaczy.
Przed tablicą upamiętniającą "Łupaszkę" i "Lalę" złożono znicze i kwiaty, a także odśpiewano hymn narodowy. Uroczystości zakończyły się w miejscowym kościele, gdzie odprawiono mszę w intencji żołnierzy wyklętych.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Jarosław Szarek wskazywał na miejscu, że historia ta jest wciąż żywa wśród mieszkańców miejscowości.
- Zostali gościnnie przyjęci, nikt ich nie wydał, zostali przecież aresztowani pod Jordanowem 30 czerwca 1948 roku. Potomkowie właścicieli tego młyna, którzy ich ukrywali, pamiętają o tym, jest tam pamiątkowy głaz. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej, wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej, szlak przygotował od miejscowego kościoła do tego młyna - powiedział.
Dyrektor opolskiej delegatury IPN Tomasz Greniuch zauważa, że pamięć o żołnierzach wyklętych powinna stanowić ważny element polskiej polityki historycznej.
- Musimy być konsekwentni w naszych działaniach. Żołnierze wyklęci i ich historia jest najważniejszym elementem polityki historycznej ostatnich 70 lat, bowiem zupełnie zapomniana, przemilczana. Dopiero od kilku lat możemy mówić realnie prawdę o nich - dodaje.
Na miejscu pojawiło się sporo przedstawicieli młodego pokolenia. Kornelia Ripa z głubczyckiej drużyny ZHR powiedziała Radiu Opole, że upamiętniane w Królowem postaci są szczególnie ważne dla miejscowych harcerzy.
- Bierzemy z nich przykład. To są postaci, o których chcemy pamiętać, ponieważ ich postawa nas ruszyła za serca. Przez to, że byli blisko nas i to, że jesteśmy tak z nimi związani, jest dla nas bardzo ważne, żeby ciągnąć tę nić dalej i pokazywać młodszym pokoleniom, że należy o nich pamiętać - tłumaczy.
Przed tablicą upamiętniającą "Łupaszkę" i "Lalę" złożono znicze i kwiaty, a także odśpiewano hymn narodowy. Uroczystości zakończyły się w miejscowym kościele, gdzie odprawiono mszę w intencji żołnierzy wyklętych.