Święto Pracy w cieniu pandemii. Obchody będą symboliczne
Dziś (01.05) przypada Święto Pracy, czyli Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy. Data upamiętnia protesty robotników z Chicago w 1886 roku, którzy domagali się wprowadzenia 8-godzinnego dnia pracy i wyższych wynagrodzeń. W Polsce 1 maja od 1950 roku jest świętem państwowym. - W tym roku obchody będą bardzo symboliczne - powiedział w rozmowie "W cztery oczy" wiceprzewodniczący OPZZ Sebastian Koćwin.
- Skupimy się raczej na obecności w mediach społecznościowych. Oczywiście, przedstawiciele centrali, w tym ja, będziemy składać kwiaty w różnych miejscach. Tak samo przedstawiciele struktur wojewódzkich. Wiem, że w Opolu przewodniczący Wojciech Reichel będzie składał wiązankę przed Pomnikiem Bojownikom o Polskość Śląska Opolskiego - powiedział Koćwin.
Gość Radia Opole krytycznie ocenił działania rządu dotyczące ratowania polskiej gospodarki przed skutkami pandemii - Te wszystkie zmiany w tarczach (red. antykryzysowych) już teraz doprowadziły do tego, że pracownicy byli zmuszeni, oczywiście w uzgodnieniu z pracodawcami, często do obniżenia swoich wynagrodzeń. To oni najbardziej cierpią w tej sytuacji i państwo powinno dążyć do tego, by w miarę możliwości zapewnić im 100 procent ich wynagrodzeń.
- Gdyby niektóre niekorzystne zapisy z tarczy antykryzysowej 3.0 miałyby wejść w życie to dziś - mimo pandemii - ludzie wyszliby na ulice. Ryzyko zarażenia w tym przypadku uznaliby za mniejsze niż zagrożenie ich bytu - dodał Koćwin.
Gość Radia Opole krytycznie ocenił działania rządu dotyczące ratowania polskiej gospodarki przed skutkami pandemii - Te wszystkie zmiany w tarczach (red. antykryzysowych) już teraz doprowadziły do tego, że pracownicy byli zmuszeni, oczywiście w uzgodnieniu z pracodawcami, często do obniżenia swoich wynagrodzeń. To oni najbardziej cierpią w tej sytuacji i państwo powinno dążyć do tego, by w miarę możliwości zapewnić im 100 procent ich wynagrodzeń.
- Gdyby niektóre niekorzystne zapisy z tarczy antykryzysowej 3.0 miałyby wejść w życie to dziś - mimo pandemii - ludzie wyszliby na ulice. Ryzyko zarażenia w tym przypadku uznaliby za mniejsze niż zagrożenie ich bytu - dodał Koćwin.