Szef basenu w Krapkowicach dyscyplinarnie zwolnił z pracy konserwatora, który jest ratownikiem medycznym w miejscowym szpitalu
Prezes krapkowickiej pływalni zwolnił dyscyplinarnie konserwatora, który 2 tygodnie nie pojawiał się w pracy. Nie pojawiał się na basenie, bo złożył wniosek o urlop postojowy i w tym czasie pracował - powołany przez szefa obrony cywilnej w stan wyższej gotowości - w szpitalu w Krapkowicach jako ratownik medyczny.
- 6 kwietnia złożyłem wniosek do prezesa Delfina o urlop postojowy – mówi Jacek Rudolf. - Złożyłem dokumenty, które wystawił minister zdrowia, że nie zaleca nam pracować w dwóch różnych firmach, ze względu na wiadomo co - jak pracuję w pogotowiu, w razie zakażenia, żebym nie roznosił koronawirusa. Do wczoraj nie dostałem odpowiedzi, za to dostałem wypowiedzenie.
- Zwolnienie pracownika wynikało z jego nieusprawiedliwionej nieobecności w pracy – tłumaczy Romuald Haraf, prezes spółki Delfin. - Ponad dwa tygodnie nie świadczył pracy. Przyszedł do pracy, nie wypisał kartki urlopowej, do czego się zobowiązał, ani nic. Ja rozumiem, że jest pracownikiem medycznym, ale pewne zasady obowiązują w zakładzie pracy.
Wśród dokumentów, które Jacek Rudolf złożył u prezesa basenu, było m.in. pismo od dyrektora szpitala, który również prosił o urlop postojowy dla ratownika medycznego.
- Z różnych stron mamy wyrazy wsparcia naszych wysiłków, nie spodziewałem się, że ktoś w takim czasie może tak potraktować pracownika medycznego – mówi Marcin Misiewicz, prezes Krapkowickiego Centrum Zdrowia. - Zwalnianie tej osoby w trybie dyscyplinarnym uważam za karygodne, w momencie, gdy akurat wszyscy potrzebujemy tych osób, czyli ratowników medycznych, pielęgniarek czy lekarzy.
Zwolniony ratownik medyczny zapowiada, że skieruje sprawę do sądu pracy, ponieważ uważa, że "dyscyplinarka" jest bezzasadna.