- Materiałów, kart pracy i samych informacji od nauczyciela jest znacznie więcej. Zajmuje to mniej więcej tyle czasu, co jak gdyby dziecko uczęszczało do szkoły i miało 4/5 lekcji i więcej dziennie. Dzieci od klasy piątej i niżej bez pomocy rodzica nie dadzą sobie z tym rady - mówi jedna z mam.

- W naszej szkole uczniowie mają zadania zadane poprzez e-dziennik i WhatsApp klasowy. W toku jest dopiero rozpatrywanie zdalnego nauczania poprzez komputer. Czekamy na wieści ze szkoły - dodaje pani Grażyna.

W związku z sytuacją epidemiologiczną w kraju szkoły pozostaną zamknięte aż do Wielkanocy.

- Nauczyciele będą teraz mogli realizować podstawę programową, wprowadzać nowy materiał i wystawiać oceny - wyjaśnia Michał Siek, opolski kurator oświaty.

- Rozporządzenie w sposób bezsprzeczny mówi o tym, że dyrektor szkoły musi zadbać o to, żeby dobór treści był właściwy do możliwości dziecka, uwzględniając również te specjalne potrzeby edukacyjne, ustalić tygodniowy zakres tego materiału w porozumieniu z nauczycielami i przekazać te informacje rodzicom i uczniom.

Waldemar Szydło, nauczyciel w szkole podstawowej w Wojciechowie w powiecie oleskim zauważa, że dyrekcja przygotowała pewne regulacje w związku z rozporządzeniem MEN.

- Z tych przedmiotów, które normalnie trwają jedną godzinę tygodniowo, czyli np. z muzyki i informatyki, będę przygotowywane zadania projektowe i umieszczane na klasowej platformie - mówi. - Z historią będzie wyglądało trochę inaczej. Uczniowie będą otrzymywać ode mnie zadania między godziną 8:00- 9:00 w dni, kiedy mamy historię. Uczniowie będą mieli około tygodnia na odpowiedź. Będziemy pracować tak, żeby uczniom dużo nie narzucać, zdaję sobie sprawę z tego, że mają różne możliwości techniczne i technologiczne. Zindywidualizuję im to.

Nauczyciele z pomysłami idą o krok dalej. Przykładem może być zdalna kawiarenka jednego z pedagogów Publicznego Liceum nr 1 w Opolu, który codziennie wieczorem czeka na uczniów i zaprasza do rozmowy... o wszystkim.