- Takie były zalecenia rządowe. Ale to nie jedyny powód naszej decyzji - mówi Tomasz Ciecierski z Politechniki Opolskiej. - Doświadczenia wrocławskie podpowiadały nam, że studenci w tym czasie mogą się nudzić i wtedy zagrożenie wymianą wirusami może się zwiększyć. Może bowiem dojść do większych skupisk studentów. W domu pewnie będzie łatwiej ich dopilnować, żeby nie robili jakiś szalonych rzeczy.

Nie oznacza to, że akademiki zupełnie opustoszeją. Zostaną w nich studenci z zagranicy, a także Polacy, którzy z różnych przyczyn nie będą mogli wyjechać do swojego miejsca zamieszkania. W takich przypadkach zostaną oni - w większości przypadków - przekwaterowani.

- Decyzja mnie nie dziwi - mówi Paweł. - To jest jednak duże skupisko ludzi. Jeśli nawet odwołali zajęcia, to w akademiku dalej byłoby dużo osób.

- Większość osób i tak się między sobą zna, więc nie będzie problemów - dodaje Mateusz. - Ja z kolegą mieliśmy jedynki, a teraz łączymy siły i wprowadzamy się do jednego pokoju.

Jak udało nam się dowiedzieć, na razie takich nakazów nie planują wydawać władze Uniwersytetu Opolskiego.

Przypomnijmy, że od 11 marca wszystkie opolskie uczelnie zawiesiły zajęcia.