Zaraz po porodzie utopiła swojego synka? Zbada to teraz sąd
24-letnia Sabina W., jak ustalili śledczy, zaraz po porodzie zostawiła swoje dziecko w ubikacji. Chłopiec utonął. Do zdarzenia doszło w czerwcu ubiegłego roku w Gierałtowicach. Dziś (06.02) w opolskim sądzie okręgowym ruszył proces w tej sprawie.
- Ja siedziałam na ubikacji, no i w pewnym momencie się zaczęło. Nie wiedziałam, o co w ogóle chodzi. Byłam w strasznym szoku, bo nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Dla mnie to był szok poporodowy. Nawet nie usłyszałam płaczu dziecka. Jeszcze w tej łazience dzwoniłam do Krystiana, że ma przyjechać, bo urodziłam dziecko. Wystraszony przyjechał do domu, bo nie wiedział, że byłam w ciąży. Ja też nie wiedziałam - wyjaśniała oskarżona.
Dziecko w toalecie znaleźli ratownicy medyczni, którzy przyjechali do kobiety. To oni poinformowali policję. Jeden z ratowników był dzisiaj świadkiem w sądzie.
- To była godzina 5 lub 6. Dostaliśmy wyjazd do poronienia. Jako kierownik zespołu podszedłem i zapytałem, co się stało. Pani odburknęła, że poroniła. Zapytałem się, w którym tygodniu. Pani powiedziała, że to był 6 miesiąc. Poprawiłem ją, bo myślałem, że się pomyliła, że chodziło o 6 tydzień. Zapytałem się, gdzie jest dziecko, odpowiedziała, że w toalecie. Poszedłem tam i zacząłem wyciągać te wszystkie papiery i ręczniki. Wtedy zobaczyłem nóżkę dziecka - zeznawał ratownik medyczny.
Za zabójstwo grozi dożywocie. W związku z ograniczoną poczytalnością oskarżonej sąd będzie mógł zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.