W Opolu "lodowica" zaskoczyła kierowców
Zima zaskoczyła wszystkich, tak było wczoraj na drogach w regionie. W Opolu z powodu gołoledzi ruch został całkowicie sparaliżowany. Władze miasta tłumaczą, że na drogi nie wysłano wcześniej sprzętu ponieważ nie otrzymali w porę ostrzeżenia od meteorologów. W Wojewódzkim Centrum Zarządzania Kryzysowego potwierdzają, że komunikat z IMGW pojawił się 3 godziny po tym jak na drogach rozpoczął się taniec na lodzie ale podkreślają, że skoro jest zima to należy się spodziewać i zapobiegać oblodzeniu.
Katarzyna Oborska-Marciniak tłumaczy, że wczoraj na drogach około godziny 17.00 było ślisko, ponieważ mieliśmy do czynienia z lodowicą, natomiast w prognozach nie było o tym informacji.
Stanisław Potoniec, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego potwierdza, że komunikat o wystąpieniu gołoledzi na drogach pojawił się wczoraj po 19.00 - gdy trwał już przysłowiowy taniec na lodzie. Natomiast zwrócił uwagę, że w niedzielę pojawiła się informacja z IMGW, że w poniedziałek po południu na drogach może być bardzo ślisko.
- Ponadto mamy zimę i mogą wystąpić takie warunki, z jakimi mieliśmy do czynienia wczoraj - podkreśla wicedyrektor WCZK.
Ripostuje rzecznik urzędu miasta.
- Proszę zwrócić uwagę na to, że piaskarki i solarki nie jeżdżą na wodę. W momencie, kiedy prognozy jasno nie przewidują takiej sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia wczoraj, to trudno nam utrzymywać w ruchu cały zastęp piaskarek, skoro w tym roku na walkę z zimą zarezerwowano 4 mln złotych - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, która dodaje, że wczorajsza akcja kosztowała miasto 150 tysięcy złotych.
Stanisław Potoniec, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego potwierdza, że komunikat o wystąpieniu gołoledzi na drogach pojawił się wczoraj po 19.00 - gdy trwał już przysłowiowy taniec na lodzie. Natomiast zwrócił uwagę, że w niedzielę pojawiła się informacja z IMGW, że w poniedziałek po południu na drogach może być bardzo ślisko.
- Ponadto mamy zimę i mogą wystąpić takie warunki, z jakimi mieliśmy do czynienia wczoraj - podkreśla wicedyrektor WCZK.
Ripostuje rzecznik urzędu miasta.
- Proszę zwrócić uwagę na to, że piaskarki i solarki nie jeżdżą na wodę. W momencie, kiedy prognozy jasno nie przewidują takiej sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia wczoraj, to trudno nam utrzymywać w ruchu cały zastęp piaskarek, skoro w tym roku na walkę z zimą zarezerwowano 4 mln złotych - mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, która dodaje, że wczorajsza akcja kosztowała miasto 150 tysięcy złotych.