"Kto jak nie my" - pod takim hasłem w Nysie wzajemnie wspierają się rodziny osób niepełnosprawnych
Niepełnosprawność to nie tylko problem osób dotkniętych kalectwem. Często zdarza się, że z trudnościami zmagają się także rodziny chorych.
- Wychodzimy z inicjatywą, żeby tym dzieciom zorganizować czas radości i zabawy na ich miarę i, żeby one były w pełni dostrzegane. Rodzicom też staramy się przedstawiać, by nie zapominali też o sobie - wyjaśnia Elżbieta Jaskólska, prezes nyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci Niepełnosprawnych "Janek".
W ramach zajęć można skorzystać z rozmów z psychologiem, jednak istotne jest również wzajemne wsparcie i zrozumienie.
- Czasami jak ktoś przychodzi i mówi o jakichś błahych problemach, który dla innych może nie być błahym problemem, nikt się z tego nie śmieje, tylko wręcz pomagają w rozwiązaniu problemu, pokazują, że to nie jest koniec świata i, że z tym też sobie każdy poradzić może - dodaje Elżbieta Jaskólska.
Do grupy należy kilkadziesiąt osób, to zarówno dorośli jak i dzieci. Raz w miesiącu spotykają się w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym przy ulicy Grodkowskiej w Nysie. Osoby zainteresowane udziałem w zajęciach mogą zgłaszać taką chęć w sekretariacie szkoły.