Furiat zaatakował dwie kobiety, zanim pobił niemowlę. "Boga prosiłam, żeby tylko wyjść z tego auta"
36-latek, który wczoraj (15.11) w Kadłubie pod Strzelcami Opolskimi wtargnął do przypadkowego domu i pobił 10-miesięcznego chłopca, wcześniej zaatakował dwie kobiety. Waldemar Z. zatrzymał je, gdy jechały ze Staniszcz Małych do Strzelec Opolskich. Kobiety podwiozły go, bo go znały, był mieszkańcem tej samej wioski.
- Pierwsze miejsce jakie znalazłam, to było przy restauracji. Wysiadłam z samochodu, on szedł do mnie. Miał w ręku colę. Wylał mi tę colę na głowę i od razu złapał mnie za lewą kieszeń, gdzie były klucze z samochodu. Zaczął się ze mną szarpać. Mama podbiegła… - opowiada Sabina Wasiak.
- Ja go uderzyłam. On zrezygnował z dalszego szarpania – dodaje Regina Rospondek.
- Biegł. Widziałam tyle, że skręca do tego żółtego domu – mówi Sabina Wasiak.
Mieszkańcy Kadłuba i Staniszcz Małych są w szoku. Ci pierwsi, że w ich spokojnej na co dzień wsi, ktoś wtargnął do domu i pobił niespełna rocznego Mikołajka. Ci drudzy nie mogą zrozumieć, jak spokojny, młody człowiek, mógł coś takiego zrobić.
- Spokojny, cichy, bardzo fajny chłopak. Czy on ćpał, to naprawdę nie wiem – mówi jeden z mieszkańców Staniszcz Małych.
- Ja jestem po prostu w szoku. Tu pani przedszkolanka powiedziała, że wczoraj wieczorem bała się iść do domu. Nigdy bym nie powiedziała nic na Waldka, dla mnie był zawsze normalny – dodaje sąsiadka.
Waldemar Z. został zatrzymany na miejscu zdarzenia, w domu, w którym wczoraj zaatakował 10-miesięczne dziecko. Lekarz, który udzielał chłopcu pierwszej pomocy, badał również napastnika. Nic nie wskazywało na to, żeby 36-latek był pod wpływem alkoholu, narkotyków czy dopalaczy. Lekarz zlecił obserwację psychiatryczną.
Strzelecka prokuratura rejonowa, która zajmuje się tą sprawą, przygotowuje wniosek o areszt mężczyzny.