Opolscy politycy o zablokowanym referendum ws. zmiany Konstytucji
W Niedzielnej Loży Radiowej dyskutowano o projekcie referendum ws. zmiany Konstytucji. Senat RP zablokował jednak przeprowadzenie referendum. Za przeprowadzeniem głosowało 10 senatorów, przeciw było 30, wstrzymało 52.
Senator Piotr Wach z Platformy Obywatelskiej mówi, że nie popiera inicjatywy prezydenta i dlatego głosował przeciw. Jego zastrzeżenia wzbudziło sformułowanie niektórych pytań.
- Można było mieć poważne wątpliwości merytoryczne do projektu referendum - mówi Piotr Wach. - Tam są trzy pytania: czy nowa konstytucja, czy poprawiona, czy stara. Gdyby wynik był koło 1/3, to prezydent, czy ustawodawca, wprowadziłby najwyższą, byłoby to niesprawiedliwe. W takiej sprawie powinny być tylko dwa pytania.
Również senator PiS Grzegorz Peczkis zaznaczał, że pytania w projekcie zostały sformułowane niezrozumiale. Dodatkowo termin kolidował z obchodami Święta Niepodległości.
- Technicznie, ktoś nie do końca przemyślał sprawę. Skomplikowane pytania, rozbudowane, pytania z wyjaśnieniami, które łącznie zajmują cztery kartki A4. Nie można w referendum tego typu zadać pytań w formie broszury, innymi słowy, mielibyśmy do czynienia z płachtą o wielkości A2.
Poseł Kukiz'15, Paweł Grabowski mówi, że senatorowie odebrali Polakom możliwość decydowania o sprawach najważniejszych.
- Senat nie dając od razu propozycji co daje w zamian, udowodnił, że jest instytucją absolutnie nikomu niepotrzebną. Głosowanie przeciwko referendum jest głosowaniem przeciwko obywatelom. To obywatele mają zdecydować, czy tego chcą, czy nie. Przecież referendum jest formą władzy bezpośredniej.
Marcin Oszańca z PSL zgodził się, że pytania mogły być problematyczne dla obywateli.
- Podzielam głosy senatorów Peczkisa i profesora Wacha, odnośnie tego, że te pytania, ich forma, konstrukcja, były nie do przyjęcia dla zwykłych obywateli. Obywatele sami nie wiedzieliby na co głosują.
Podobnie twierdzi Szymon Godyla z Nowoczesnej, dla którego projekt referendum był nieudaną inicjatywą.
- Absurdalne pytania, niebagatelny koszt organizacji, nieprzemyślany termin. To tak naprawdę nie miało prawa się udać. Wydaje mi się, że wszyscy o tym od początku wiedzieli, sam prezydent chyba się z tym pogodził i nawet się cieszy, że senat odrzucił jednak jego wniosek.
Zuzanna Donath-Kasiura z Mniejszości Niemieckiej uważa, że pracę należy rozpocząć od uświadamiania i edukacji społeczeństwa, co miałoby przełożenie na wyższą frekwencję wyborczą.
- To zadanie przed nami, aby uświadamiać, że demokracja to nasza wspólna odpowiedzialność za to, w jakim państwie żyjemy. Jeżeli nie idziemy do wyborów, nie bierzemy udziału w referendum, zabieramy sobie możliwość współdecydowania o tym, co dzieje się w kraju, w którym mieszkamy.
Politycy poruszali również temat nielegalnych wysypisk śmieci i częstych pożarach w takich miejscach.
- Można było mieć poważne wątpliwości merytoryczne do projektu referendum - mówi Piotr Wach. - Tam są trzy pytania: czy nowa konstytucja, czy poprawiona, czy stara. Gdyby wynik był koło 1/3, to prezydent, czy ustawodawca, wprowadziłby najwyższą, byłoby to niesprawiedliwe. W takiej sprawie powinny być tylko dwa pytania.
Również senator PiS Grzegorz Peczkis zaznaczał, że pytania w projekcie zostały sformułowane niezrozumiale. Dodatkowo termin kolidował z obchodami Święta Niepodległości.
- Technicznie, ktoś nie do końca przemyślał sprawę. Skomplikowane pytania, rozbudowane, pytania z wyjaśnieniami, które łącznie zajmują cztery kartki A4. Nie można w referendum tego typu zadać pytań w formie broszury, innymi słowy, mielibyśmy do czynienia z płachtą o wielkości A2.
Poseł Kukiz'15, Paweł Grabowski mówi, że senatorowie odebrali Polakom możliwość decydowania o sprawach najważniejszych.
- Senat nie dając od razu propozycji co daje w zamian, udowodnił, że jest instytucją absolutnie nikomu niepotrzebną. Głosowanie przeciwko referendum jest głosowaniem przeciwko obywatelom. To obywatele mają zdecydować, czy tego chcą, czy nie. Przecież referendum jest formą władzy bezpośredniej.
Marcin Oszańca z PSL zgodził się, że pytania mogły być problematyczne dla obywateli.
- Podzielam głosy senatorów Peczkisa i profesora Wacha, odnośnie tego, że te pytania, ich forma, konstrukcja, były nie do przyjęcia dla zwykłych obywateli. Obywatele sami nie wiedzieliby na co głosują.
Podobnie twierdzi Szymon Godyla z Nowoczesnej, dla którego projekt referendum był nieudaną inicjatywą.
- Absurdalne pytania, niebagatelny koszt organizacji, nieprzemyślany termin. To tak naprawdę nie miało prawa się udać. Wydaje mi się, że wszyscy o tym od początku wiedzieli, sam prezydent chyba się z tym pogodził i nawet się cieszy, że senat odrzucił jednak jego wniosek.
Zuzanna Donath-Kasiura z Mniejszości Niemieckiej uważa, że pracę należy rozpocząć od uświadamiania i edukacji społeczeństwa, co miałoby przełożenie na wyższą frekwencję wyborczą.
- To zadanie przed nami, aby uświadamiać, że demokracja to nasza wspólna odpowiedzialność za to, w jakim państwie żyjemy. Jeżeli nie idziemy do wyborów, nie bierzemy udziału w referendum, zabieramy sobie możliwość współdecydowania o tym, co dzieje się w kraju, w którym mieszkamy.
Politycy poruszali również temat nielegalnych wysypisk śmieci i częstych pożarach w takich miejscach.