Opłata recyklingowa za torby foliowe. Czy pomoże chronić środowisko?
Kilkaset zrywek w skali roku zużywa statystyczny Polak, dziś (23.01) tymczasem przypada Dzień bez Opakowań Foliowych. Przeciętny czas ich użytkowania to 25 minut, a rozkładu... nawet kilkaset lat.
- Sprawa jest bardzo poważna - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" dr inż Tomasz Ciesielczuk z Katedry Ochrony Powierzchni Ziemi Uniwersytetu Opolskiego. Jak stwierdził nasz gość, taki jest teraz ogólnoświatowy trend, żeby zużycie tych siatek foliowych ograniczyć.
- Zachłysnęliśmy się nieco opakowaniami z tworzyw sztucznych. Możemy je oczywiście powtórnie przetwarzać, jednak wiele z tych opakowań trafia w miejsca do tego nieprzeznaczone, na tzw. dzikie wysypiska śmieci, które spotykamy, spacerując chociażby po lesie - tłumaczy Tomasz Ciesielczuk. - Odpady są zdeponowane w miejscach do tego nieprzeznaczonych i wtedy są czasami podejmowane przez zwierzęta, co z kolei grozi ich śmiercią. Jeżeli zwierzę z jakichś powodów uzna worek foliowy lub to, co w nim jest, za coś zdatnego do zjedzenia i spożyje, to kończy się to zazwyczaj śmiercią takiego zwierzęcia - mówił opolski naukowiec.
Od nowego roku w Polsce obowiązuje opłata recyklingowa w wysokości 20 groszy za torbę foliową. Sklepy czy punkty usługowe nie mogą już wydawać tych "foliówek" za darmo.
- To opłata za wprowadzenie "folii" do obrotu, pieniądze te mają być przeznaczone na walkę ze smogiem - powiedział w "Poglądach i osądach" Manfred Grabelus, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego.
- Logicznym byłoby przeznaczyć te pieniądze na recykling odpadów lub coś pochodnego, tutaj mamy to przeznaczyć na walkę ze smogiem - tłumaczył dyrektor. - W momencie, gdy nie ma pomysłu na to, jak te pieniądze zagospodarować w sensie przeznaczenia na segregację odpadów, to jest to słuszne. Bo z drugiej strony nie ma środków finansowych na walkę ze smogiem. To znaczy, one są, ale zbyt małe, a więc można powiedzieć, że każda kropelka dołożona do tego wiaderka coś znaczy. Choć te pieniądze nie będą wielkie, nie czarujmy się - ocenił gość Radia Opole.
- Te "folie" są przydatne nam - ludziom, ale nie środowisku - dodał Manfred Grabelus.
- Zachłysnęliśmy się nieco opakowaniami z tworzyw sztucznych. Możemy je oczywiście powtórnie przetwarzać, jednak wiele z tych opakowań trafia w miejsca do tego nieprzeznaczone, na tzw. dzikie wysypiska śmieci, które spotykamy, spacerując chociażby po lesie - tłumaczy Tomasz Ciesielczuk. - Odpady są zdeponowane w miejscach do tego nieprzeznaczonych i wtedy są czasami podejmowane przez zwierzęta, co z kolei grozi ich śmiercią. Jeżeli zwierzę z jakichś powodów uzna worek foliowy lub to, co w nim jest, za coś zdatnego do zjedzenia i spożyje, to kończy się to zazwyczaj śmiercią takiego zwierzęcia - mówił opolski naukowiec.
Od nowego roku w Polsce obowiązuje opłata recyklingowa w wysokości 20 groszy za torbę foliową. Sklepy czy punkty usługowe nie mogą już wydawać tych "foliówek" za darmo.
- To opłata za wprowadzenie "folii" do obrotu, pieniądze te mają być przeznaczone na walkę ze smogiem - powiedział w "Poglądach i osądach" Manfred Grabelus, dyrektor Departamentu Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego.
- Logicznym byłoby przeznaczyć te pieniądze na recykling odpadów lub coś pochodnego, tutaj mamy to przeznaczyć na walkę ze smogiem - tłumaczył dyrektor. - W momencie, gdy nie ma pomysłu na to, jak te pieniądze zagospodarować w sensie przeznaczenia na segregację odpadów, to jest to słuszne. Bo z drugiej strony nie ma środków finansowych na walkę ze smogiem. To znaczy, one są, ale zbyt małe, a więc można powiedzieć, że każda kropelka dołożona do tego wiaderka coś znaczy. Choć te pieniądze nie będą wielkie, nie czarujmy się - ocenił gość Radia Opole.
- Te "folie" są przydatne nam - ludziom, ale nie środowisku - dodał Manfred Grabelus.