Nyskie starostwo dołoży gminom do dodatkowych asystentów rodzinnych?
Temat domów dziecka oraz asystentów rodzinnych, zdominował dzisiejszy konwent wójtów i burmistrzów z powiatu nyskiego. Samorządowcy zastanawiali się nad pomysłem starosty, który proponuje gminom dotacje, właśnie na zatrudnienie dodatkowych asystentów.
Starosta Czesław Biłobran uważa, że dzięki takiemu wsparciu, gros dzieci miałoby szanse na powrót do swoich biologicznych rodziców.
- Jeśli są kłopoty wychowawcze, to na przykład pani asystentka pomaga odrabiać lekcje, przy okazji sprawdza, jak rodzina funkcjonuje. Wówczas dzieci są w swoich domach, a to jest najważniejsze. A po drugie, jest taniej. Miesięczny koszt utrzymania dziesięciorga dzieci w domach dziecka, to 37 tys. zł. Tymczasem, jeśli te same dzieci zostaną umieszczone w dwóch rodzinach, a każda z nich otrzyma asystenta, to będzie to koszt nie większy niż 10 tys. zł. Zakładając oczywiście, że asystenci zarobią po ok. 4 tys. zł i dołożymy do tego jakieś koszty utrzymania rodziny. Zatem 37 tysięcy, a 10 tysięcy, to jednak jest spora różnica - mówi Czesław Biłobran.
Burmistrzowie i wójtowie z terenu powiatu nyskiego z jednej strony przyznają, że taki program, miałby szanse na realizację. Niektórzy jednak obawiają się, że sprostanie wyzwaniu, nie będzie takie proste. - Ważna jest tutaj kwestia samego wynagrodzenia dla takiego asystenta rodziny. Jeżeli starosta mówi o kwocie 4 tys. zł, to nie unikniemy podwyżek dla pozostałych, zatrudnionych przez gminy asystentów. Tych, którzy dzisiaj pod opieką mają nawet piętnaście rodzin. Nie wiem, czy na takie podwyżki gminy będzie stać - zastanawia się Artur Rolka, burmistrz Paczkowa.
Natomiast Irena Kłakowicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nysie przyznaje, że pomysł jej się podoba. Zapewnia też, że zrobi wszystko, by będące dzisiaj w domach dziecka dzieci, wróciły do swoich biologicznych rodzin. - Dzięki temu moglibyśmy krok po kroku doprowadzić do sytuacji, w której żaden dom dziecka już nie byłby tutaj potrzebny. Myślę, że za dwa, trzy lata, byłoby to naprawdę możliwe - mówi Irena Kłakowicz.
Sprawa asystentów ma być teraz analizowana w poszczególnych gminach. Dodajmy, że obecnie w domach dziecka na terenie powiatu nyskiego, czyli w Paczkowie i Jasienicy Górnej, przebywa blisko około 60 dzieci.
- Jeśli są kłopoty wychowawcze, to na przykład pani asystentka pomaga odrabiać lekcje, przy okazji sprawdza, jak rodzina funkcjonuje. Wówczas dzieci są w swoich domach, a to jest najważniejsze. A po drugie, jest taniej. Miesięczny koszt utrzymania dziesięciorga dzieci w domach dziecka, to 37 tys. zł. Tymczasem, jeśli te same dzieci zostaną umieszczone w dwóch rodzinach, a każda z nich otrzyma asystenta, to będzie to koszt nie większy niż 10 tys. zł. Zakładając oczywiście, że asystenci zarobią po ok. 4 tys. zł i dołożymy do tego jakieś koszty utrzymania rodziny. Zatem 37 tysięcy, a 10 tysięcy, to jednak jest spora różnica - mówi Czesław Biłobran.
Burmistrzowie i wójtowie z terenu powiatu nyskiego z jednej strony przyznają, że taki program, miałby szanse na realizację. Niektórzy jednak obawiają się, że sprostanie wyzwaniu, nie będzie takie proste. - Ważna jest tutaj kwestia samego wynagrodzenia dla takiego asystenta rodziny. Jeżeli starosta mówi o kwocie 4 tys. zł, to nie unikniemy podwyżek dla pozostałych, zatrudnionych przez gminy asystentów. Tych, którzy dzisiaj pod opieką mają nawet piętnaście rodzin. Nie wiem, czy na takie podwyżki gminy będzie stać - zastanawia się Artur Rolka, burmistrz Paczkowa.
Natomiast Irena Kłakowicz, dyrektor Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Nysie przyznaje, że pomysł jej się podoba. Zapewnia też, że zrobi wszystko, by będące dzisiaj w domach dziecka dzieci, wróciły do swoich biologicznych rodzin. - Dzięki temu moglibyśmy krok po kroku doprowadzić do sytuacji, w której żaden dom dziecka już nie byłby tutaj potrzebny. Myślę, że za dwa, trzy lata, byłoby to naprawdę możliwe - mówi Irena Kłakowicz.
Sprawa asystentów ma być teraz analizowana w poszczególnych gminach. Dodajmy, że obecnie w domach dziecka na terenie powiatu nyskiego, czyli w Paczkowie i Jasienicy Górnej, przebywa blisko około 60 dzieci.