Najczarniejszy scenariusz to głodówka i masowe zwolnienia. Ratownicy medyczni walczą o podwyżki
Przedstawiciele grupy ratowników medycznych, którzy od 24 maja prowadzą protest, złożyli w urzędzie wojewódzkim petycję z żądaniami podwyżki.
- Zaproponowana przez ministerstwo stawka nie może zadowalać naszych oczekiwań - podkreśla Ireneusz Szafraniec, koordynator protestu w województwie. - To jest podstawa, ale 400 złotych brutto daje około 230 złotych netto. Ratownik medyczny zarabia średnio około 2200 złotych na rękę, czyli mniej niż kasjer w supermarkecie. To bardzo mała podwyżka, więc liczymy na czterokrotność 230 złotych netto.
Członkowie komitetu protestacyjnego zdają sobie sprawę, że kwestia płac nie leży w kompetencjach wojewody. - Działania na poziomie województwa są jednak kwestią rozmów - odpowiada wicewojewoda Violetta Porowska. - Do rozmów operacyjnych potrzebuję natomiast spotkania z dysponentami medycznymi, którzy dostają od nas pieniądze. Muszę wiedzieć, jaką mają strategię finansową oraz czy uda im się wygospodarować dodatkowe pieniądze do już ustalonych podwyżek. Kwestią otwartą pozostaje więc podniesienie płac na zasadach zwykłego pracodawcy, ale do tego potrzebne jest mi spotkanie.
Spotkanie w urzędzie wojewódzkim zaplanowano na koniec czerwca. Ratownicy medyczni zapowiadają z kolei zaostrzenie protestu od lipca. Nie wykluczają nawet podjęcia głodówki. Dodajmy, że wszyscy wojewodowie otrzymali dziś (19.06) takie same petycje.