Martwe kury na polach nieopodal Szymiszowa
Mieszkańcy Szymiszowa zaalarmowali nas, że na polach nieopodal wioski ktoś rozrzucił padłe kury. Ludzie byli tym bardziej przestraszeni, że od kilku tygodni obowiązują zaostrzone zasady bezpieczeństwa związane z wykrytymi w naszym regionie ogniskami zjadliwej grypy ptaków.
Mieszkańcy zgłosili ten problem do urzędu gminy. Sprawą zajął się wydział rolnictwa.
- Pojechaliśmy na miejsce, żeby skontrolować sytuację – mówi Bernard Kusidło z urzędu miejskiego. – Nie stwierdziliśmy żadnych kur. Przy czym, miałem informację, na jakim polu te sztuki leżały. Były wywiezione w ramach wywozu obornika jako ubytki naturalne. Martwe ptaki też były w tym oborniku, bo rolnik wywiózł na swoje pole obornik z kurnika.
Od grudnia do końca lutego rolnicy nie mogą wywozić nawozów naturalnych, czyli m.in. obornika, na pola. Urzędnicy gminny powiadomili więc powiatowego lekarza weterynarii. Dzisiaj gospodarstwo z Suchej, którego właściciel wywiózł obornik z padłymi ptakami, kontrolowali weterynarze.
- Nie stwierdziliśmy, żeby stado kur w tym gospodarstwie miało jakieś objawy wskazujące na grypę ptaków - mówi dr Antoni Krupnik, powiatowy lekarz weterynarii w Strzelcach Opolskich. – Według ustaleń, ten rolnik ma około 300 kur. Jak dojechali pracownicy urzędu gminy na kontrolę, kur już nie było, bo właściciel zdążył je pozbierać i spalić – następne niewłaściwe postępowanie – spalił w przydomowym piecu te resztki kur. Z naszych ustaleń wynika, że ten pan ma ok. 300 kur w różnych grupach wiekowych.
Weterynarze określili, że te kilkanaście kur mogło paść z przyczyn naturalnych. Mimo tego, co najmniej dwa razy w tygodniu stado będzie kontrolowane.
- Właściciel został zobowiązany do tego, że wszystkie padłe kury nie może samowolnie ani zakopywać, ani utylizować, musi mieć umowę na odbiór tych odpadów – mówi Krupnik.
Jak się okazało, rolnik sprzedawał jajka od stada liczącego ok. 300 kur nie mając zarejestrowanej działalności. Inspektorat skieruje w tej sprawie wniosek do policji i prokuratury. Jednocześnie o złamaniu przepisów dotyczących utylizacji martwych ptaków i wywożeniu obornika w czasie, gdy jest to zakazane, poinformowany został Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska a także Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Rolnikowi z Suchej grozi za to nie tylko wysoki mandat, ale również obcięcie dopłat obszarowych.
- Pojechaliśmy na miejsce, żeby skontrolować sytuację – mówi Bernard Kusidło z urzędu miejskiego. – Nie stwierdziliśmy żadnych kur. Przy czym, miałem informację, na jakim polu te sztuki leżały. Były wywiezione w ramach wywozu obornika jako ubytki naturalne. Martwe ptaki też były w tym oborniku, bo rolnik wywiózł na swoje pole obornik z kurnika.
Od grudnia do końca lutego rolnicy nie mogą wywozić nawozów naturalnych, czyli m.in. obornika, na pola. Urzędnicy gminny powiadomili więc powiatowego lekarza weterynarii. Dzisiaj gospodarstwo z Suchej, którego właściciel wywiózł obornik z padłymi ptakami, kontrolowali weterynarze.
- Nie stwierdziliśmy, żeby stado kur w tym gospodarstwie miało jakieś objawy wskazujące na grypę ptaków - mówi dr Antoni Krupnik, powiatowy lekarz weterynarii w Strzelcach Opolskich. – Według ustaleń, ten rolnik ma około 300 kur. Jak dojechali pracownicy urzędu gminy na kontrolę, kur już nie było, bo właściciel zdążył je pozbierać i spalić – następne niewłaściwe postępowanie – spalił w przydomowym piecu te resztki kur. Z naszych ustaleń wynika, że ten pan ma ok. 300 kur w różnych grupach wiekowych.
Weterynarze określili, że te kilkanaście kur mogło paść z przyczyn naturalnych. Mimo tego, co najmniej dwa razy w tygodniu stado będzie kontrolowane.
- Właściciel został zobowiązany do tego, że wszystkie padłe kury nie może samowolnie ani zakopywać, ani utylizować, musi mieć umowę na odbiór tych odpadów – mówi Krupnik.
Jak się okazało, rolnik sprzedawał jajka od stada liczącego ok. 300 kur nie mając zarejestrowanej działalności. Inspektorat skieruje w tej sprawie wniosek do policji i prokuratury. Jednocześnie o złamaniu przepisów dotyczących utylizacji martwych ptaków i wywożeniu obornika w czasie, gdy jest to zakazane, poinformowany został Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska a także Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Rolnikowi z Suchej grozi za to nie tylko wysoki mandat, ale również obcięcie dopłat obszarowych.