Problemy opolanki ze zmianą opatrunku. Interwencja Radia Opole
Trudną drogę przeszła opolanka, która po zoperowaniu niepełnosprawnego syna w Niemczech chciała kontynuować leczenie w Polsce.
Kobieta z niemiecką kartą wypisu ze szpitala zgłosiła się do swojej przychodni w Opolu. Chciała, aby zgodnie z wytycznymi zagranicznej służby zdrowia zmieniono synowi opatrunek. W rejestracji usłyszała, że pacjent może zostać przyjęty do lekarza POZ-u dopiero za kilka dni.
- Odesłano mnie do Szpitala Wojewódzkiego, gdzie też nie uzyskałam pomocy - relacjonuje opolanka. - Wysyłano mnie tam i z powrotem. Już myślałam, że będę miała sprawę załatwioną, ale usłyszałam, że muszę mieć polskie skierowanie - dodaje.
Rozgoryczona pani Misiura udała się do oddziału NFZ-u w Opolu. Tam poradzono jej, aby pominęła rejestrację w przychodni i udała się bezpośrednio do gabinetu lekarza POZ-u.
- To on powinien zdecydować, czy pacjent zostanie przyjęty danego dnia czy nie - mówi Barbara Pawlos z opolskiego funduszu. - Pamiętajmy, że odmówić świadczenia może tylko lekarz, nie rejestracja, dlatego w takiej sytuacji należy zawsze bezpośrednio udać się do lekarza i poprosić o przyjęcie - dodaje.
Pani Misura ponownie zgłosiła się do przychodni Polimed w Opolu. Tym razem bezpośrednio do gabinetu lekarza POZ-u. Jak zaznacza dyrektor przychodni Dariusz Tkaczyński, jej zachowanie pozostawiało wiele do życzenia.
- Pacjentka była bardzo wulgarna i roszczeniowa, krzyczała na panie w rejestracji, pomimo wszystko została przyjęta - mówi Tkaczyński. - Lekarz odnotował w kartotece, że pacjentka wtargnęła do gabinetu poza kolejnością i bez rejestracji - dodaje.
Po wizycie u lekarza POZ-u opolanka dowiedziała się, że sama musi wykupić i zmieniać synowi opatrunki.
- Odesłano mnie do Szpitala Wojewódzkiego, gdzie też nie uzyskałam pomocy - relacjonuje opolanka. - Wysyłano mnie tam i z powrotem. Już myślałam, że będę miała sprawę załatwioną, ale usłyszałam, że muszę mieć polskie skierowanie - dodaje.
Rozgoryczona pani Misiura udała się do oddziału NFZ-u w Opolu. Tam poradzono jej, aby pominęła rejestrację w przychodni i udała się bezpośrednio do gabinetu lekarza POZ-u.
- To on powinien zdecydować, czy pacjent zostanie przyjęty danego dnia czy nie - mówi Barbara Pawlos z opolskiego funduszu. - Pamiętajmy, że odmówić świadczenia może tylko lekarz, nie rejestracja, dlatego w takiej sytuacji należy zawsze bezpośrednio udać się do lekarza i poprosić o przyjęcie - dodaje.
Pani Misura ponownie zgłosiła się do przychodni Polimed w Opolu. Tym razem bezpośrednio do gabinetu lekarza POZ-u. Jak zaznacza dyrektor przychodni Dariusz Tkaczyński, jej zachowanie pozostawiało wiele do życzenia.
- Pacjentka była bardzo wulgarna i roszczeniowa, krzyczała na panie w rejestracji, pomimo wszystko została przyjęta - mówi Tkaczyński. - Lekarz odnotował w kartotece, że pacjentka wtargnęła do gabinetu poza kolejnością i bez rejestracji - dodaje.
Po wizycie u lekarza POZ-u opolanka dowiedziała się, że sama musi wykupić i zmieniać synowi opatrunki.