Dawno, dawno temu, w XVII wieku, straszny konflikt poróżnił katolików z protestantami. Militarne zmagania trwały trzydzieści lat. Ziemię śląską pustoszyły wtedy armie, idące pod rozmaitymi sztandarami, ale zjednoczone przekonaniem, że sam Bóg ku zwycięstwu je prowadzi. Kiedy w końcu zawarto pokój, w wielu miastach i miasteczkach biły dzwony, a ocaleni dziękowali Najwyższemu, że powstrzymał szaleństwo mordu i pożogi. Tak było też w Głuchołazach, gdzie jako symbol pojednania, w imię Boże, zasadzono na rynku dorodne drzewo. Wśród ludzi radość była ogromna, lecz smutek ogarnął szatana, ponieważ gwałtownie zmalała liczba dusz, idących w ogień piekielny. Dlatego, w księżycową noc, wysłał zastępy skrzydlatych biesów, z rozkazem, aby skaziły człowiecze serca podejrzliwością i napełniły wiarą w podstępne wiedźmy. Nie trzeba było długo czekać, by te zgubne knowania owoc przyniosły i u podnóży gór kruszcowych rozpoczęło się zbiorowe polowanie na czarownice.
Co było dalej? Posłuchaj!