Minister Bortniczuk: w trakcie Wimbledonu powinniśmy ogłosić ważną decyzję
Ministrowie sportu 40 krajów, w tym Kamil Bortniczuk, znów przygotowują wspólne stanowisko dotyczące wykluczenia Rosjan i Białorusinów z zawodów. To reakcja na to, że w niektórych międzynarodowych federacjach doszło do prób przeprowadzenia odwilży wbrew zaleceniom MKOl.
Szef MSiT niedawno wezwał do bojkotu zawodów organizowanych przez Międzynarodową Federację Bobslei i Skeletonu (IBSF), która cofnęła nałożone w marcu sankcje na reprezentantów Rosji.
"Finalizujemy wersję ostatniego stanowiska. To reakcja na to, że w niektórych międzynarodowych federacjach doszło do prób przeprowadzenia odwilży. Chodzi zwłaszcza o bobsleje i skeleton. Być może jest tak, że sezon w tych sportach jeszcze przed nami i nie rodzi to żadnych realnych skutków. Byłby to bardzo niebezpieczny precedens, gdyby społeczność międzynarodowa przeszła do porządku dziennego nad próbą wyłamania się z pewnej przyjętej przez sportowy świat praktyki" - zauważył minister Bortniczuk.
Jest duża szansa na to, że stanowisko ministrów sportu z blisko 40 krajów zostanie ogłoszone w trakcie Wimbledonu.
"Ten turniej jest pewnego rodzaju symbolem. Brytyjczycy postawili na swoim i nie dopuścili tenisistów z Rosji i Białorusi do gry, niezależnie od federacji WTA i ATP, które nie przyznają punktów za rywalizację w Londynie. Zawody toczą się w normalnej atmosferze i nie uchybiło to ich randze" - dodał Bortniczuk.
Minister przypomniał, że Polska jest prekursorem w zakresie postępowania z indywidualnymi sportowcami, pochodzącymi z Rosji i Białorusi.
"Powołaliśmy zespół z udziałem białoruskich działaczy sportowych, którzy są w opozycji do Aleksandra Łukaszenki. Do tej pory działali na Ukrainie. Po wybuchu w lutym wojny przenieśli się do Polski. Białoruska Fundacja Solidarności Sportowej pomagała już Kryscinie Cimanouskej po igrzyskach w Tokio" - podkreślił.
Ten zespół bada każdy przypadek indywidualnie pod kątem zachowań danego sportowca w kontekście wojny na Ukrainie czy finansowania ze strony spółek skarbu państwa w Rosji. Fundacja jest głosem doradczym. Jej rekomendacje brane są już pod uwagę także przez rządy krajów bałtyckich.
"Posiadaną wiedzą dzielimy się z organizatorami imprez w naszym kraju, którzy występują do nas z prośbą o weryfikowanie takiego czy innego zawodnika. Mam nadzieję, że podejmowane decyzje będą w zgodzie z naszą poradą" - zauważył.
Minister Bortniczuk podkreślił, że polskie związki sportowe powinny bojkotować takie lub podobne wydarzenia jak Grand Slam w Ułan Bator w judo z udziałem sportowców Rosji, którzy wystąpili tam pod neutralną flagą. Turniej w Mongolii rozpoczął kwalifikacje olimpijskie w tej dyscyplinie.
"Jestem przekonany, że długoterminowo żadna federacja międzynarodowa nie obroni swojego stanowiska zezwalającego na starty reprezentantów Rosji i Białorusi. MKOl ma łatwą decyzję do podjęcia, ale biorąc zaangażowanie rosyjskich środków, twardy orzech do zgryzienia, jak na to zareagować" - zakończył szef resortu.
Na początku marca blisko 40 ministrów sportu z całego świata, z inicjatywy m.in. Kamila Bortniczuka, wypracowało stanowisko wobec Rosji i Białorusi w związku z rosyjską napaścią militarną na Ukrainę. Popierają m.in. całkowity zakaz organizacji w tych krajach międzynarodowych imprez sportowych oraz brak zgody na starty sportowców Rosji i Białorusi w międzynarodowej rywalizacji.(PAP)
"Finalizujemy wersję ostatniego stanowiska. To reakcja na to, że w niektórych międzynarodowych federacjach doszło do prób przeprowadzenia odwilży. Chodzi zwłaszcza o bobsleje i skeleton. Być może jest tak, że sezon w tych sportach jeszcze przed nami i nie rodzi to żadnych realnych skutków. Byłby to bardzo niebezpieczny precedens, gdyby społeczność międzynarodowa przeszła do porządku dziennego nad próbą wyłamania się z pewnej przyjętej przez sportowy świat praktyki" - zauważył minister Bortniczuk.
Jest duża szansa na to, że stanowisko ministrów sportu z blisko 40 krajów zostanie ogłoszone w trakcie Wimbledonu.
"Ten turniej jest pewnego rodzaju symbolem. Brytyjczycy postawili na swoim i nie dopuścili tenisistów z Rosji i Białorusi do gry, niezależnie od federacji WTA i ATP, które nie przyznają punktów za rywalizację w Londynie. Zawody toczą się w normalnej atmosferze i nie uchybiło to ich randze" - dodał Bortniczuk.
Minister przypomniał, że Polska jest prekursorem w zakresie postępowania z indywidualnymi sportowcami, pochodzącymi z Rosji i Białorusi.
"Powołaliśmy zespół z udziałem białoruskich działaczy sportowych, którzy są w opozycji do Aleksandra Łukaszenki. Do tej pory działali na Ukrainie. Po wybuchu w lutym wojny przenieśli się do Polski. Białoruska Fundacja Solidarności Sportowej pomagała już Kryscinie Cimanouskej po igrzyskach w Tokio" - podkreślił.
Ten zespół bada każdy przypadek indywidualnie pod kątem zachowań danego sportowca w kontekście wojny na Ukrainie czy finansowania ze strony spółek skarbu państwa w Rosji. Fundacja jest głosem doradczym. Jej rekomendacje brane są już pod uwagę także przez rządy krajów bałtyckich.
"Posiadaną wiedzą dzielimy się z organizatorami imprez w naszym kraju, którzy występują do nas z prośbą o weryfikowanie takiego czy innego zawodnika. Mam nadzieję, że podejmowane decyzje będą w zgodzie z naszą poradą" - zauważył.
Minister Bortniczuk podkreślił, że polskie związki sportowe powinny bojkotować takie lub podobne wydarzenia jak Grand Slam w Ułan Bator w judo z udziałem sportowców Rosji, którzy wystąpili tam pod neutralną flagą. Turniej w Mongolii rozpoczął kwalifikacje olimpijskie w tej dyscyplinie.
"Jestem przekonany, że długoterminowo żadna federacja międzynarodowa nie obroni swojego stanowiska zezwalającego na starty reprezentantów Rosji i Białorusi. MKOl ma łatwą decyzję do podjęcia, ale biorąc zaangażowanie rosyjskich środków, twardy orzech do zgryzienia, jak na to zareagować" - zakończył szef resortu.
Na początku marca blisko 40 ministrów sportu z całego świata, z inicjatywy m.in. Kamila Bortniczuka, wypracowało stanowisko wobec Rosji i Białorusi w związku z rosyjską napaścią militarną na Ukrainę. Popierają m.in. całkowity zakaz organizacji w tych krajach międzynarodowych imprez sportowych oraz brak zgody na starty sportowców Rosji i Białorusi w międzynarodowej rywalizacji.(PAP)