Zmarzlik od początku przy Wschodniej czuł się fenomenalnie. W dwóch pierwszych startach musiał przedzierać się na czoło z drugiej pozycji, ale w trzecim i czwartym był klasą dla siebie. W ostatnim swoim biegu dwukrotnemu mistrzowi świata wystarczyły dwa punkty, ale i tak dopisał kolejną "trójkę", wykorzystując błąd Patryka Dudka. Dodatkowo Zmarzlik pobił rekord toru, który od 2018 roku należał do Grega Hancocka. Od dzisiaj (18.04) najszybszy rezultat przy Wschodniej to 59,39 sekundy.

- Minimum siedem lat tu nie jeździłem - mówi Zmarzlik. - Wszystko z roku na rok się zmieniło, a co dopiero po tylu latach. Krótki, bardzo twardy tor. Na takim dawno nie jeździłem, ale cieszę się, że się udało wszystko doregulować. Stawka zawodów zacna, także wynik tym bardziej trzeba docenić. Każdy wygrany bieg dodaje pewności siebie, że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale nie daje żadnej gwarancji.

Drugie miejsce zajął Dominik Kubera z Motoru Lublin, a trzecie reprezentant klubu z Torunia Patryk Dudek.

Złoty Kask od ubiegłego roku jest również memoriałem opolanina Jerzego Szczakiela. Przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego Piotr Szymański przyznaje, że jest szansa, aby ten turniej cyklicznie odbywał się w Opolu.

- Trwają rozmowy, żeby Złoty Kask był w kolejnych latach organizowany w Opolu i mam nadzieję, że tak będzie - mówi Szymański. - Czasami zawodnicy narzekają, że trzeba jechać do miasta, gdzie nie ma ekstraligi, na nieznany tor. Ja uważam, że to dobrze. Bo zainteresowanie jest duże. Obecne są władze miasta, województwa i też muszą widzieć jak duże zapotrzebowanie jest na żużel w takich środkach. Dodatkowo tor w Opolu jest jednym z najlepszych w Polsce do oglądania zawodów.

Turniej przyciągnął na trybuny praktycznie komplet widzów. Według nieoficjalnych informacji zawody w Opolu mogło śledzić na żywo około siedmiu tysięcy kibiców.