Ekspert: Zdrowie psychiczne może być przyczyną niskiej dzietności
Kłopoty ze zdrowiem psychicznym i pesymizm co do przyszłości świata mogą być powodem niskiej dzietności w Szwecji - uważa Glenn Sandstroem. Naukowiec przeprowadził badania, w których stara się wyjaśnić, dlaczego rodzi się coraz mniej dzieci.
"Jak można być rodzicem, skoro ledwo dajesz radę sam ze sobą?" - pyta Sandstroem w wywiadzie opublikowanym w czwartek przez "Dagens Nyheter". Ekspert dodaje, że zaobserwowano gwałtowny wzrost schorzeń psychicznych u osób urodzonych po 1985 roku. Od 2010 roku liczba przepisywanych na receptę leków przeciwdepresyjnych w tej grupie wiekowej wzrosła ponad dwukrotnie.
W ubiegłym roku współczynnik dzietności w Szwecji spadł do 1,45 dziecka na kobietę i był najniższy w historii.
Według Sandstroema w ostatnich latach zmieniło się podejście kobiet do macierzyństwa. W przeprowadzonej w 2010 roku ankiecie 10,6 kobiet w wieku rozrodczym zadeklarowało, że nie zamierza mieć dzieci. W 2021 roku odsetek ten wyniósł już 18,3 proc. W badaniu podkreśla się zarazem, że od kilku pokoleń nie zmieniają się w istotnym stopniu ani sposób doboru partnerów, ani stabilność związków.
Badanie wykazało, że w grupie kobiet, które nie chcą mieć dzieci, zaobserwowano dużo większy pesymizm co do przyszłości świata, niż u tych, które planują potomstwo. "Obawy dotyczą kryzysu demokracji w krajach zachodnich, sytuacji geopolitycznej, groźby wojny oraz wzrostu polaryzacji politycznej" - wymienia Sandstroem. Według niego duży odsetek kobiet niepokoi też "niezdolność polityków do znalezienia rozwiązań kryzysu klimatycznego".
"Zaszczepienie nadziei na przyszłość jest prawdopodobnie trudne, ale być może jest to jedna z rzeczy, której potrzebujemy, by zwiększyć otwartość młodych ludzi na przyjęcie potomstwa" - stwierdza szwedzki naukowiec.
W przeszłości spadek współczynnika urodzeń tłumaczono zazwyczaj kryzysami ekonomicznymi. O ile jednak w Szwecji po zapaści gospodarczej lat 90. poprawa sytuacji materialnej wiązała się ze wzrostem liczby urodzeń, to już po wyjściu z kryzysu finansowego 2008 roku tak się nie stało. "Decyzja o posiadaniu potomstwa nie jest już powiązana z sytuacją ekonomiczną" - konkluduje Glenn Sandstroem.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ piu/
W ubiegłym roku współczynnik dzietności w Szwecji spadł do 1,45 dziecka na kobietę i był najniższy w historii.
Według Sandstroema w ostatnich latach zmieniło się podejście kobiet do macierzyństwa. W przeprowadzonej w 2010 roku ankiecie 10,6 kobiet w wieku rozrodczym zadeklarowało, że nie zamierza mieć dzieci. W 2021 roku odsetek ten wyniósł już 18,3 proc. W badaniu podkreśla się zarazem, że od kilku pokoleń nie zmieniają się w istotnym stopniu ani sposób doboru partnerów, ani stabilność związków.
Badanie wykazało, że w grupie kobiet, które nie chcą mieć dzieci, zaobserwowano dużo większy pesymizm co do przyszłości świata, niż u tych, które planują potomstwo. "Obawy dotyczą kryzysu demokracji w krajach zachodnich, sytuacji geopolitycznej, groźby wojny oraz wzrostu polaryzacji politycznej" - wymienia Sandstroem. Według niego duży odsetek kobiet niepokoi też "niezdolność polityków do znalezienia rozwiązań kryzysu klimatycznego".
"Zaszczepienie nadziei na przyszłość jest prawdopodobnie trudne, ale być może jest to jedna z rzeczy, której potrzebujemy, by zwiększyć otwartość młodych ludzi na przyjęcie potomstwa" - stwierdza szwedzki naukowiec.
W przeszłości spadek współczynnika urodzeń tłumaczono zazwyczaj kryzysami ekonomicznymi. O ile jednak w Szwecji po zapaści gospodarczej lat 90. poprawa sytuacji materialnej wiązała się ze wzrostem liczby urodzeń, to już po wyjściu z kryzysu finansowego 2008 roku tak się nie stało. "Decyzja o posiadaniu potomstwa nie jest już powiązana z sytuacją ekonomiczną" - konkluduje Glenn Sandstroem.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ piu/