Guma do żucia
I odnośnie bohaterki naszego dzisiejszego spotkania zapewne tak jest, biorąc pod uwagę fakt, że historia człowieka, to historia co najmniej miliona lat z kawałkiem. 10 tysięcy lat w tym ogólnym bilansie, to rzeczywiście mgnienie. Mniej więcej tak (przynajmniej na razie) liczona jest historia gumy do żucia. Oczywiście wtedy nie było jeszcze takich opakowań. Samą gumę przygotowywano wtedy z żywicy drzew, ale jej jakby podstawowe funkcje już były wykorzystywane, czyli do czyszczenia uzębienia, leczenia chorób dziąseł, czy dla przyjemności. Prowadzone w latach 90 badania archeologiczne w Finlandii potwierdzają fakt prehistorycznego pochodzenia gumy do żucia. To właśnie tam 23-letnia studentka z Anglii znalazła grudkę dziegciu z kory brzozowej. Były na niej widoczne ślady zębów i przeżuwania. Opinia naukowców była jednoznaczna w tym przypadku. Guma!
Grecy pozyskiwali ją z miękkiej naturalnej żywicy, otrzymywanej z balsamu wyciekającego
z drzewa mastyksowego (mastyks – łzy Chios). Majowie i Aztekowie wytwarzali gumę z sapodili, tj. ( drzewa z rodziny sączyńcowatych), a Indianie północno-amerykańscy z żywicy świerkowej. Do Europy przywieźli ten zwyczaj hiszpańscy zdobywcy.
W Ameryce komercyjną produkcję zapoczątkował John B. Curtis. Wytwarzał ją w domu w swoim dużym, kuchennym, typu franklinowskiego piecu. Było to w roku 1848. Od 1850 r.
Curtis produkuje również gumę na bazie parafiny. Jest bardzo pomysłowy w nadawaniu im nazw, takich jak: Biała Góra, Słodka Śmietanka, czy Poczwórka.
Jednak za prekursora amerykańskiej gumy do żucia uważa się meksykańskiego generała Antonio Lopeza de Santa Anna, który w imieniu ówczesnej republiki Meksyku władał Teksasem. Gdyby ktoś miał kłopoty z umiejscowieniem tego okresu, to jest stosunkowo proste - w tym czasie działał znany na całym świecie Zorro. W 1835 r. Teksas się zbuntował przeciwko władzy, a generał Santa Anna krwawo stłumił powstanie. Ostatnią garstkę 150 powstańców, którzy się schronili w Forcie Alamo wyciął w pień. Darował życie tylko dwóm kobietom i dwojgu dzieci. W rok po tych wydarzeniach armia teksańczyków rozgromiła wojska meksykańskie i Teksas został przyłączony do Stanów.
Generałowi udało się uciec. A że był człowiekiem niezwykle chytrym i pomysłowym, znalazł sobie schronienie na Staten Island w Nowym Yorku. Oprócz dosyć sporej ilości gotówki przywiózł również ze sobą znaczny zapas lateksu. W tym wypadku była to zasuszona żywica z drzewa sapodili, którą żuł generał. Uwielbiał tą czynność. Ówcześni, którzy go znali powiadali, że tylko w czasie snu jakoś się bez niej obywał, jednak nawykowo ruszał wtedy ustami. I tak, ten zacięty niegdyś wróg amerykanów, dał swoisty początek i wkład dla armii Stanów Zjednoczonych. Guma do żucia obok rakiet „Patriot” jest standardowym wyposażeniem żołnierzy amerykańskich sił zbrojnych.
Posłuchaj: