Iran/ MSZ po raz kolejny wezwało brytyjskiego ambasadora w związku z krytyką tłumienia protestów
Ostatni raz Shercliffa wezwano do MSZ w drugiej połowie września w związku z "wrogim charakterem" perskojęzycznych mediów mających siedzibę w Londynie.
"Strona brytyjska, poprzez wydawanie jednostronnych oświadczeń, pokazuje, że ma swoją rolę w agresywnych scenariuszach terrorystów działających przeciwko Republice Islamskiej" - przekazał departament Europy Zachodniej w irańskim MSZ.
Dodano, że uwagi wygłaszane przez Londyn na temat spraw wewnętrznych Iranu są "oparte na fałszywych i prowokacyjnych interpretacjach". Nie doprecyzowano, o jakie komentarze chodzi.
W poniedziałek brytyjskie MSZ wezwało charge d'affaires Iranu, najwyższego rangą irańskiego dyplomatę w Wielkiej Brytanii, w sprawie tłumienia przez irański rząd gwałtownych protestów obywateli. "Przemoc użyta przeciwko protestującym w Iranie przez siły bezpieczeństwa jest naprawdę szokująca" - mówił szef brytyjskiej dyplomacji James Cleverly w poniedziałek. Shercliff został następnie wezwany we wtorek do MSZ Iranu.
Do siedziby irańskiego resortu wezwano także w drugiej połowie września ambasadora Norwegii Sigvalda Hauge, którego poproszono wówczas o wyjaśnienie "interwencjonistycznej postawy" przewodniczącego norweskiego parlamentu Masuda Gharahkhaniego.
Demonstracje, które wybuchły 16 września przed szpitalem w Teheranie po śmierci 22-letniej Mahsy Amini, rozprzestrzeniły się na cały kraj, przeradzając się w największą od lat falę protestów w Iranie. Amini została zatrzymana przez irańską policję moralności w związku z nakryciem głowy, które zdaniem funkcjonariuszy niedostatecznie zasłaniało jej włosy. Po zatrzymaniu młoda kobieta w niejasnych okolicznościach zapadła w śpiączkę i zmarła w szpitalu.
Prezydent USA Joe Biden zapowiedział w poniedziałek nałożenie kolejnych sankcji przeciwko irańskiemu reżimowi w związku z represjami przeciwko demonstrującym kobietom i studentom w Iranie. Zapewnił też o poparciu USA dla protestujących.
Według najnowszych danych przedstawionych we wtorek przez organizację Iran Human Rights (IHRNGO) liczba osób, które zostały zabite podczas protestów wzrosła do co najmniej 154. Wśród ofiar są dzieci. Organizacja dodała, że w piątek w mieście Zahedan na południowym wschodzie Iranu zginęły 63 osoby - wcześniej informowano o 41 ofiarach w tym mieście. Obywatele protestowali wówczas przeciwko miejscowemu komendantowi, oskarżanemu o gwałt na 15-latce. Wśród ofiar "krwawego piątku" byli też funkcjonariusze. Dyrektor IHRNGO Mahmud Amiry-Moghaddam uznał, że mordowanie protestujących w Iranie, "w szczególności w Zahedanie", stanowi zbrodnię przeciwko ludzkości. (PAP)
kjm/ adj/
arch.