Radio Opole » Kraj i świat
2022-05-23, 06:50 Autor: PAP

Cannes 2022/ Desplechin o "Brother and Sister": ten film to konfrontacja z moim lękiem (wywiad)

Chciałem, aby moi rodzice byli sportretowani na ekranie realistycznie. Poczułem potrzebę konfrontacji z lękiem przed ich odejściem. Dokładnie to zrobiłem w "Brother and Sister" - powiedział PAP francuski reżyser Arnaud Desplechin, którego film uczestniczy w konkursie głównym 75. festiwalu w Cannes.

"Brother and Sister", którego scenariusz Desplechin współtworzył z Julie Peyr, to historia rodzeństwa, które od lat nie utrzymuje ze sobą kontaktów. Louis (w tej roli Melvil Poupaud) jest pisarzem, który niedawno stracił sześcioletniego syna. Alice (Marion Cotillard) – aktorką teatralną, która właśnie przygotowuje się do premiery. Tego wieczoru spektakl mają oglądać jej rodzice Mary-Louise (Nicolette Picheral) i Abel (Joel Cudennec). Kiedy Alice dostrzega puste miejsca na widowni, wie, że wydarzyło się coś złego. Wkrótce okazuje się, że intuicja jej nie myliła. Jej rodzice mieli wypadek samochodowy, wskutek czego trafili do szpitala. Teraz walczą o życie. W tych trudnych okolicznościach Alice będzie musiała skonfrontować się z Louisem, a z wzajemnością go nienawidzi.


PAP: Pisząc scenariusz filmu "Brother and Sister" inspirował się pan prawdziwą historią, czy jest to wytwór wyobraźni?


Arnaud Desplechin: Jedno i drugie. Jestem szczęściarzem, ponieważ jako 61-latek wciąż mam mamę i tatę. A jednocześnie jestem na tyle dziecinny, że nie potrafię wyobrazić sobie, że pewnego dnia ich zabraknie. Bardzo ich kocham. Staram się trzymać ich jak najbliżej życia, dbać o nich najlepiej jak potrafię. Nie jestem pragmatykiem, który mówi: "pewnego dnia moi rodzice odejdą, bo taka jest kolej rzeczy". Nie. Oni nigdy nie odejdą, bo dla mnie są bogami. W filmie mierzę się z czymś, co nie wydarzyło się w moim życiu.


Jednocześnie w jakimś stopniu doświadczyłem wszystkich emocji, które przeżywają moi bohaterowie, nawet jeśli bardzo starałem się je w sobie dusić. Jako reżyser zawsze mówię aktorom, by zajrzeli w głąb siebie i poszukali prawdy. Poprosiłem o to także Marion Cotillard, gdy pracowaliśmy nad sceną, w której Alice otwiera medalion zmarłej matki i dostrzega w środku zdjęcie swojego bratanka, którego nigdy nie poznała. Ból i poczucie winy uderzają ją tak mocno, że niemal trafia do szpitala. Wszystkie uczucia obecne na ekranie są więc prawdziwe. Ale proszę mi wierzyć, moje życie jest o wiele spokojniejsze niż życie postaci z mojego filmu.


PAP: Mam wrażenie, że w ostatnim czasie francuscy twórcy coraz częściej sięgają do swoich doświadczeń, mierząc się z tematami choroby i odchodzenia rodziców. Ten motyw pojawia się w "One Fine Morning" Mii Hansen-Love, który znalazł się w programie tegorocznego festiwalu. W przejmujący sposób ukazał go też Gaspar Noe w "Vortexie".


A.D.: Oglądałem "Vortex". "One Fine Morning" jeszcze nie zdążyłem, ale widziałem poprzedni film Mii Hansen-Love "Wyspa Bergmana". To młoda reżyserka. Ja jestem już stary, nie mogę mówić za wszystkich. Opowiadam zatem z pozycji mojego wieku, mierząc się z niemożnością wyobrażenia sobie, że pewnego dnia moi rodzice odejdą. Uwielbiam rodziców ze "Świątecznych opowieści", granych przez Jeana-Paula Roussillona i Catherine Deneuve. Jednak dotarłem już do takiego punktu w życiu, że chciałem, aby moi rodzice byli sportretowani na ekranie bardziej realistycznie. Poczułem potrzebę konfrontacji z lękiem, który noszę w sobie. Dokładnie to zrobiłem w tym filmie.


PAP: Co zadecydowało o tym, że powierzył pan główne role Marion Cotillard i Melvilowi Poupaudowi?


A.D.: Alice jest postacią skomplikowaną. Doświadcza wielu strasznych emocji, ale nie chciałem skupiać się na ciemnej stronie jej osobowości. Wolałem uwypuklić dobro, które ma w sobie. Mój film miał być dla niej darem, opowiadać się po jej stronie. Jako widz zawsze stoję po stronie Marion, ponieważ jest aktorką popularną, pełną blasku, pozbawioną goryczy. Przytoczę anegdotę. Otóż ostatniego dnia zdjęć pracowaliśmy nad bardzo skomplikowaną sceną. Kiedy już ją nagraliśmy, Marion podeszła i przytuliła mnie. Trwaliśmy w tym uścisku, kompletnie nie zwracając uwagi na resztę ekipy. Następnie spojrzała na mnie, wzięła moją twarz w dłonie i powiedziała: "Arnaud, sądzę, że ją ocaliliśmy".


Właśnie dlatego obsadziłem ją w tej roli. Ma wielki dar, dzięki któremu potrafi ocalić każdego. Widzimy to w "Imigrantce", u braci Dardenne, w każdym filmie z jej udziałem. Jeśli zaś chodzi o Melvila, śledzę filmy z jego udziałem od lat. Oglądając wywiady, których udzielał we francuskiej telewizji, poczułem zazdrość, że przegapiłem takiego aktora. Jest przystojny, zabawny, ma niesamowity urok. Uwielbiam go zwłaszcza w "Opowieści letniej" Erica Rohmera. Tym razem chciałem zobaczyć Melvila w prawdziwie dramatycznej roli – mężczyzny zrozpaczonego po stracie dziecka, który szuka ukojenia w alkoholu i narkotykach.


PAP: Trzeba przyznać, że oboje wcielają się w swych bohaterów do spodu, z wielkim zaangażowaniem.


A.D.: Jak wspomniałem, zawsze proszę aktorów, żeby - zamiast grać - pokazali realne emocje. Interesuje mnie prawda, nie rzemiosło. Nie wiem, o czym myśli Melvil, kiedy proszę go, żeby płakał. Być może przypomina sobie jakiś trudny moment z przeszłości, stratę, której doświadczył. Ale musi zagłębić się w siebie, żeby dać coś prawdziwego. Takie zadanie stoi także przede mną jako reżyserem. Muszę zajrzeć w głąb siebie i uchwycić prawdę. Równocześnie kocham fikcję i uważam, że życie jest większe niż nam się wydaje.


Zazwyczaj wybieram więc jakieś doświadczenie ze swojego życia, a następnie konfrontuję je z dziełem. W tym wypadku doświadczeniem było spotkanie z przyjaciółmi, którzy stracili dzieci. To coś strasznego, czego nie potrafię do końca zrozumieć, bo nigdy mnie to nie spotkało. Natomiast bardzo chciałem o tym opowiedzieć. Wtedy przypomniała mi się pierwsza sekwencja filmu "Zielony pokój" Francoisa Truffauta. Pojawia się w niej mężczyzna, który opłakuje swoją zmarłą żonę oraz ksiądz zapewniający go, że ujrzy ją ponownie w czasie zmartwychwstania. Pomyślałem, że to jest właśnie moja scena. Wzięła się z podziwu dla twórczości Truffauta.


PAP: Jest pan szczególnie związany z Cannes. Początki tej relacji sięgają lat 90., kiedy pojawił się pan tu z filmem "La sentinelle". Ten festiwal pana ukształtował?


A.D.: Tak, po raz pierwszy przyjechałem do Cannes na zaproszenie ówczesnego prezesa festiwalu Gillesa Jacoba przy okazji premiery "La sentinelle". Rok wcześniej w sekcji Semaine de la Critique zaprezentowano mój poprzedni film "La vie des morts", ale byłem akurat na planie i nie mogłem uczestniczyć w festiwalu. Byłem wówczas tak głupi, że w ogóle nie zdawałem sobie sprawy, co oznacza obecność w Cannes. Wydawało mi się jak najbardziej naturalne, że mój pełnometrażowy debiut zakwalifikował się na festiwal. Dopiero sześć lub dziesięć lat później zdałem sobie sprawę, jak bardzo się myliłem. Pamiętam, że wysłałem wtedy list do Gillesa Jacoba. Napisałem w nim: "zmieniłeś moje życie, a ja w ogóle tego nie dostrzegałem. I nigdy ci za to nie podziękowałem. Dzisiaj to robię".


Cannes to największy festiwal na świecie. Kiedy twój film tutaj trafia, oglądają go widzowie ze wszystkich kontynentów. Gdy pojawiłem się tu z "La sentinelle" nie potrafiłem powiedzieć słowa po angielsku. Dwa miesiące później znalazłem się w nowojorskim Lincoln Centre, gdzie wyświetlono mój film. Po projekcji uczestniczyłem w panelu Q&A, który odbywał się w języku angielskim. Byłem szczerze przerażony. Powoli zaczynało do mnie docierać, że moje życie zmieniło się. A zawdzięczam to Gillesowi Jacobowi.


Rozmawiała w Cannes Daria Porycka (PAP)


Arnaud Desplechin (ur. 1960 r.) jest francuskim reżyserem i scenarzystą. Zrealizował m.in. "Miłosiernego", "Kobiety mojego życia", "Męską zmowę" oraz "Królów i królową". Na swoim koncie ma siedem nominacji do Złotej Palmy. W 2015 r. otrzymał w Cannes nagrodę Stowarzyszenia Autorów, Reżyserów i Kompozytorów (SACD) za "Trois souvenirs de ma jeunesse". Rok później obraz zapewnił mu Cezara za najlepszą reżyserię. W 1998 r. był jurorem w sekcji Cinefondation canneńskiego festiwalu, zaś w 2016 r. zasiadł w jury konkursu głównego. W 2010 r. oceniał filmy zakwalifikowane do konkursu głównego festiwalu w Wenecji. (PAP)


autorka: Daria Porycka


dap/ mmu/


Kraj i świat

2024-07-24, godz. 10:40 Bloomberg: Polska osłabiła kryzys na granicy z Białorusią, grożąc blokadą chińskiego eksportu do UE Prezydent Andrzej Duda podczas niedawnej wizyty w Pekinie zagroził Chinom zablokowaniem kluczowego kolejowego szlaku transportowego do UE, by osłabić kryzys… » więcej 2024-07-24, godz. 10:40 Gorzów Wlkp./ Policjanci pomogli matce dostać się do dziecka zamkniętego w aucie Gorzowscy policjanci pomogli kobiecie, która nie mogła dostać się do dziecka zatrzaśniętego w samochodzie. Wybito jedną z bocznych szyb - poinformował… » więcej 2024-07-24, godz. 10:40 Kosiniak-Kamysz: ideał ws. składki zdrowotnej to powrót do zasad sprzed Polskiego Ładu Obniżenie składki zdrowotnej to dla nas śmiertelnie ważna sprawa, ideałem byłby powrót do zasad sprzed Polskiego Ładu - powiedział lider PSL, wicepremier… » więcej 2024-07-24, godz. 10:40 Ukraina/ Prezydent Zełenski odznaczył kardynała Parolina orderem zasługi Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odznaczył w Kijowie watykańskiego sekretarza stanu kardynała Pietro Parolina orderem zasługi - poinformował ambasador… » więcej 2024-07-24, godz. 10:40 Urbaniak (KO): szanse na wspólnego kandydata koalicji w wyborach prezydenckich poniżej 50 proc. (wideo) Szanse na to, że koalicja '15 października' wystawi wspólnego kandydata w przyszłorocznych wyborach prezydenckich oceniam na poniżej 50 proc. - powiedział… » więcej 2024-07-24, godz. 10:30 Minister Klimczak: sprawy związane z taryfikacją wody powinny wrócić do rad gmin Sprawy związane z ustalaniem taryf za wodę i ścieki wody powinny wrócić do rad gmin - powiedział w środę minister infrastruktury Dariusz Klimczak. Dodał… » więcej 2024-07-24, godz. 10:20 NFZ konsultuje zmiany dotyczące rehabilitacji leczniczej NFZ planuje zmiany dotyczące rehabilitacji leczniczej. Zmiana zakłada, że maksymalnie 20 proc. czasu pracy personelu w fizjoterapii ambulatoryjnej będzie realizowane… » więcej 2024-07-24, godz. 10:20 Czego zanieczyszczone polskie miasta mogą nauczyć się od Hiszpanii? Kapsch TrafficCom wyjaśnia (MediaRoom) - Polskie miasta należą do najbardziej zanieczyszczonych w Europie - Tysięcy zgonów można by uniknąć - Hiszpańskie miasta znalazły sposoby na walkę… » więcej 2024-07-24, godz. 10:20 Nie żyje angielski gitarzysta, legenda bluesa John Mayall W wieku 90 lat zmarł angielski gitarzysta i wokalista bluesowy John Mayall. O bluesie mawiał, że jest niczym terapia dla duszy. 'To uniwersalny język, zrozumiały… » więcej 2024-07-24, godz. 10:20 Ujawniono przyczynę śmierci partnerki Clinta Eastwooda Kilka dni temu hollywoodzki aktor i reżyser pogrążył się w żałobie po odejściu swojej życiowej partnerki Christiny Sandery. Kobieta zmarła nagle w wieku… » więcej
22232425262728
Ta strona używa ciasteczek (cookies), dzięki którym nasz serwis może działać lepiej. Dowiedz się więcej »