Sam Raimi tłumaczy, dlaczego wbrew deklaracjom wrócił do kina komiksowego
Realizacja trylogii „Spider-Man” z Tobeyem Maguirem w roli głównej była dla Sama Raimiego prawdziwym rollecoasterem. Druga część serii do dziś uznawana jest za jeden z najlepszych komiksowych filmów wszech czasów. Ale już kolejny film z tego cyklu zupełnie nie spodobał się fanom i na tym zakończyła się przygoda Spider-Mana z dużym ekranem (a przynajmniej do czasu rebootu z Andrew Garfieldem), a Raimiego z ekranizacjami komiksów.
„Nie wiedziałem, czy jestem w stanie zaryzykować jeszcze raz, bo komentarze odnośnie mojego filmu były okropne. Ludzie nie lubili +Spider-Mana 3+ i w Internecie nie omieszkali mi tego powiedzieć. Było więc ciężko znów wziąć się za komiksy. I wtedy dowiedziałem się, że zrobiło się miejsce w drugim +Doktorze Strange’u+. Zadzwonił do mnie mój agent i poinformował mnie, że jestem wśród reżyserów, którymi zainteresował się Marvel. Zacząłem się zastanawiać, czy jestem w stanie się tego podjąć” – wspomina teraz Raimi w rozmowie z portalem „Collider”.
Dlaczego mimo obaw postanowił podjąć się tego zadania? „Widzowie tego typu filmów są naprawdę wymagający. Odczułem to. Zawsze jednak bardzo lubiłem postać Doktora Strange’a. Nie był moim ulubionym bohaterem, ale znajdował się u góry listy. Bardzo podobał mi się pierwszy film i uważam, że jego reżyser, Scott Derrickson, wspaniale się sprawdził. Zgodziłem się więc na propozycję. Szczególnie że zostawił bohaterów w naprawdę dobrym miejscu. Miałem więc nie kręcić kolejnego superbohaterskiego filmu, ale to po prostu samo wyszło” – wyznał Raimi.
Drugą część przygód Doktora Strange’a również miał nakręcić Scott Derrickson jednak zrezygnował z tego projektu z powodu konfliktu ze studiem Marvela na tle różnic wizji artystycznej filmu. Wtedy zastąpił go właśnie Raimi. Jaki będzie efekt tej zamiany, o tym będzie można przekonać się od 25 marca przyszłego roku, kiedy „Doktor Strange w wieloświecie szaleństw” trafi do kin. (PAP L:ife)
kal/ gra/