Lubelskie/ Kierowca, który potrącił policjanta, odpowie za usiłowanie zabójstwa; był pod wpływem dopalaczy
Szymon J. usłyszał cztery zarzuty, z których najcięższy dotyczy najechania na policjanta ze znaczną prędkością.
"W naszej ocenie jest to usiłowanie zabójstwa i czynna napaść, w wyniku której funkcjonariusz doznał szeregu obrażeń ciała" – powiedziała PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie prok. Agnieszka Kępka.
Potrącony policjant trafił do szpitala. Lekarze stwierdzili u niego liczne złamania, w tym łuku jarzmowego, żeber, wyrostka poprzecznego kręgu, obu kości łonowych i kości krzyżowej.
Jak poinformowała prokurator, policjant nadal przebywa w szpitalu. Według ustaleń prokuratury, podejrzany ze znaczą prędkością najechał na policjanta. "Przewidywał możliwość i godził się na pozbawienie życia funkcjonariusza podczas pełnienia obowiązków służbowych" – dodała Kępka.
Według prokuratury, 34-latek dokonał napaści z użyciem "niebezpiecznego przedmiotu". Jako taki prokuratura potraktowała samochód, którym kierował Szymon J. Kolejne zarzuty dotyczą prowadzenia pod wpływem środka odurzającego, braku reakcji na wezwania do zatrzymania się do kontroli i czynnej napaści na czterech innych funkcjonariuszy, którzy próbowali zatrzymać samochód prowadzony przez Szymona J.
"Pomimo wielokrotnego wydania przez funkcjonariuszy poruszających się pojazdami służbowymi sygnałów świetlnych i dźwiękowych nie wykonywał poleceń zatrzymania się, nie zatrzymał się i kontynuował jazdę" – powiedziała Kępka.
Jak poinformowała prokurator, w trakcie przesłuchania Szymon J. nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. "Składał wyjaśnienia. Stwierdził, że momentu zdarzenia nie pamięta" – powiedziała Kępka.
Zarzuty usłyszał także 25-letni Damian G., który był pasażerem volkswagena kierowanego przez Szymona J. "Wspólnie i w porozumieniu z Szymonem J. dopuścił się czynnej napaści na funkcjonariuszy w ten sposób, że w trakcie pościgu prowadzonego przez funkcjonariuszy rzucił w kierunku radiowozu szklanymi butelkami i radiem samochodowym, utrudniając w ten sposób postępowanie" – powiedziała Kępka.
Jak poinformowała Kępka, w obecności prokuratora 24-latek nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Składając wyjaśnienia przyznał się do wyrzucenia radia, ale nie butelek.
W organizmie podejrzanych stwierdzono środki odurzające w postaci 3-CMC. Jak wyjaśnia prokurator, to dopalacz obecny na liście zabronionych środków.
Sąd zadecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanych na trzy miesiące. Za czynną napaść na policjanta grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Za usiłowanie zabójstwa grozi nawet dożywocie.
Do zdarzenia doszło w niedzielę wieczorem w pow. radzyńskim na Lubelszczyźnie. Rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Lublinie kom. Andrzej Fijołek informował wówczas, że kierujący volkswagenem LT nie zatrzymał się do kontroli drogowej w miejscowości Gąsiory (pow. radzyński). Podczas blokady w miejscowości Brzostowiec kierujący potrącił policjanta, który z poważnymi obrażeniami został przewieziony do szpitala. Następnie funkcjonariusze oddali strzały z broni palnej. Po przestrzeleniu opony przez policjantów volkswagen wjechał do rowu i dachował.
Jak poinformował Fijołek, dwaj mężczyźni podróżujący volkswagenem z ogólnymi potłuczeniami ciała trafili do szpitala. Dodał, że 34-latek został przebadany alkomatem w szpitalu – był trzeźwy. W poniedziałek aspirant Piotr Woszczak z Komendy Powiatowej Policji w Radzyniu Podlaskim powiedział PAP, że 34-letni kierowca i 25-letni pasażer znajdowali się pod wpływem środków odurzających. Obaj byli wcześniej notowani kryminalnie. (PAP)
Autor: Piotr Nowak
pin/ robs/