Tokio/wioślarstwo - prezes AZS UMK Toruń: spełniły się nasze marzenia
Po srebrny medal sięgnęły Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko, Maria Sajdak i Katarzyna Zillmann. Zwyciężyły Chinki, a trzecie miejsce zajęły Australijki. To pierwszy medal wywalczony przez Polskę w Tokio.
"Finał czwórki podwójnej kobiet był ostatnią szansą na zdobycie medalu przez polskich wioślarzy w Tokio. Spełniły się nasze marzenia. Tym bardziej się cieszę, że w składzie osady była torunianka" - powiedział prezes AZS UMK.
W jego ocenie stawka finałowa w tej konkurencji była niezwykle mocna i wszystkie sześć osad stać było na zajęcie miejsca na podium.
"Wierzyłem jednak w nasze dziewczyny. Finisz był wspaniały, zwieńczony srebrnym medalem. Dziękuję wszystkim zawodniczkom" - mówił Boś, który podobnie jak wszystkie osoby zgromadzone w środowy poranek w toruńskiej przystani AZS nie krył łez.
Mówiąc o zawodniczce ze swojego klubu Katarzynie Zillmann podkreślił, że tylko sportowcy z mocnym charakterem osiągają w sporcie sukces.
"Tacy ludzie mają swoje zdanie, swój charakter. Są trudni, ale osiągają sukcesy. I taka właśnie jest Kaśka. Nasza Kaśka" - mówił.
Łamiącym się głosem doświadczony prezes AZS UMK przypomniał, że to drugi medal olimpijski w wioślarstwie zawodników z tego klubu.
"Teraz sięga po niego wioślarka. Jedynakiem do tej pory był Łukasz Pawłowski (srebrny medalista z Pekinu z 2008 roku w czwórce bez sternika wagi lekkiej - PAP)" - mówił.
Sam Pawłowski ocenił, że jest to niesamowite święto dla toruńskiego sportu, dla środowiska wioślarskiego w tym mieście.
"Jak dziś pamiętam, jakie to uczucie zdobyć medal olimpijski. Nie wiem, jak Kasia to odczuwa, ale sądzę, że bardzo podobnie jak my w Pekinie. Właśnie patrzę jak stają na podium, jak się cieszą. Piękne chwile" - mówił.
Przyznał, że emocje narastały, bo oczekiwania były bardzo duże — szczególnie wobec męskiej czwórki podwójnej.
"Troszkę widać było, że z boku wiało, a to predysponowało osady na pierwszym i drugim torze i mocno wyszli Brytyjczycy. Szkoda, bo polska osada w tej konkurencji wygrałaby zapewne 6 czy 7 na 10 takich wyścigów. (...) Podobnie było z naszą dwójką — Biskup-Ziętarski, bo z szóstego toru szanse były niestety mocno ograniczone. Gdyby chłopaki płynęli na pierwszym torze, to mogłoby być znacznie lepiej" - analizował.
Pięć lat temu podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro kobieca czwórka podwójna zajęła trzecie miejsce, ale w nieco innym składzie: Monika Ciaciuch (obecnie Chabel), Agnieszka Kobus-Zawojska, Maria Springwald (obecnie Sajdak), Joanna Leszczyńska. (PAP)
autor: Tomasz Więcławski
twi/ af/