Czechy/ W Cieplicach pochowano Roma, który zmarł po interwencji policji
Chociaż w uroczystości wzięło udział mało osób, wielu z tych, którzy nie mogli bezpośrednio uczestniczyć, przysłało kwiaty i wieńce. Były także wiązanki nadesłane z zagranicy od międzynarodowych zrzeszeń Romów, gdzie panuje przeświadczenie, że śmierć Tomasza nie była dziełem przypadku.
Do tragicznego zdarzenia doszło w Cieplicach 19 czerwca br. Z powodu bójki pomiędzy dwoma mężczyznami, w ramach której uszkadzali oni także parkujące w pobliżu samochody osobowe, na miejsce przybyła policja.
46-letni Stanisław Tomasz zmarł w karetce po tym, jak policjanci użyli wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Na amatorskim nagraniu wideo widać, jak funkcjonariusze aresztują go i klęczą mu na szyi przez kilka minut.
Struktury bezpieczeństwa, które rodzina i część mediów obwiniają o śmierć Tomasza, wielokrotnie zaprzeczały, że mają cokolwiek wspólnego z tą tragiczną śmiercią. Twierdzą, że Rom był wrogo nastawiony do funkcjonariuszy, agresywny i napadł na nich. To dlatego konieczne było użycie wobec niego środków przymusu - podkreślają.
Według policji, sekcja zwłok nie wykazała śladów urazów narządów lub śladów duszenia. Mężczyzna miał mieć w organizmie metamfetaminę i umrzeć na serce.
Rodzina i niektórzy przedstawiciele środowiska Romów nie wierzą w ustalenia obdukcji. Podważają oświadczenia składane przez szefa policji Jana Szvejdara, premiera Andreja Babisza i wicepremiera ministra spraw wewnętrznych Jana Hamaczka.
Do przeprowadzenia szczegółowego, niezależnego dochodzenia ws. śmierci Roma wezwała Rada Europy. Skargi różnej rangi złożyły też międzynarodowe grupy walczące o prawa człowieka oraz prawa Romów i Sinti.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ mars/