Kozielska stocznia zwodowała kolejny statek, ale nie wyposażono go w pełni. Powodem żeglowność
Najnowszy statek wyprodukowany w kozielskiej stoczni Damen Shipyards popłynął Odrą do Holandii.
- Jednostka o długości 50 i szerokości 9 metrów będzie docelowo dostarczała załogi np. na wieże wiertnicze – mówi Jacek Małek, prezes stoczni. - One wyróżniają się bardzo dużą prędkością, bo gotowa jednostka osiąga nawet 32 węzły. Cena takiego statku jest objęta tajemnicą handlową, ale mogę powiedzieć, że budowa trwa u nas około 5,5 miesiąca. Wykonujemy część stalową i aluminiową konstrukcji plus wyposażenie z tych materiałów – tłumaczy.
Według Małka, budowa każdego statku jest dużym wyzwaniem dla stoczni, a każda produkcja ma trudniejsze i łatwiejsze aspekty.
- Przynajmniej w naszej stoczni najłatwiejsze są procesy zakładające dużo produkcji zautomatyzowanej – na przykład cięcie i poniekąd gięcie elementów. Później mamy o wiele trudniejszy poziom prac, zwłaszcza na etapie wyposażenia statku w fundamenty, elektronikę czy elektrykę – wyjaśnia.
Statek nie może zostać kompletnie wyposażony w kozielskiej stoczni głównie z powodu poziomu żeglowności Odry. Będzie doposażony w Holandii, gdzie prace potrwają trzy lub cztery miesiące.
Według Małka, budowa każdego statku jest dużym wyzwaniem dla stoczni, a każda produkcja ma trudniejsze i łatwiejsze aspekty.
- Przynajmniej w naszej stoczni najłatwiejsze są procesy zakładające dużo produkcji zautomatyzowanej – na przykład cięcie i poniekąd gięcie elementów. Później mamy o wiele trudniejszy poziom prac, zwłaszcza na etapie wyposażenia statku w fundamenty, elektronikę czy elektrykę – wyjaśnia.
Statek nie może zostać kompletnie wyposażony w kozielskiej stoczni głównie z powodu poziomu żeglowności Odry. Będzie doposażony w Holandii, gdzie prace potrwają trzy lub cztery miesiące.