ZAKSA Strzelce Opolskie najlepsza w decydującym turnieju o awans do I ligi
ZAKSA Strzelce Opolskie pokonała Politechnikę Lublin 3:0 (25:22, 33:31, 25:23) w ostatnim meczu finałowego turnieju o awans do I ligi siatkówki mężczyzn. Obie drużyny już wcześniej zapewniły sobie awans na zaplecze PlusLigi. Turniej rozgrywany był w Strzelcach Opolskich i Kędzierzynie-Koźlu.
W pierwszym secie gra naszego zespołu mocno falowała. Początek był wyrównany do stanu 5:5, później goście zbudowali dość sporą przewagę. Strzelce Opolskie w pewnym momencie przegrywały już 6:10, a następnie 8:13. Na szczęście w dalszej części seta gospodarze skutecznie zabrali się do odrabiania strat i wygrali 25:22.
Drugi set trwał najdłużej i jednocześnie był najbardziej wyrównany. O zwycięstwie ZAKSY zadecydowała dopiero gra na przewagi. Ostatecznie nasza drużyna wygrała 33:31. W trzecim secie drużyna trenera Rolanda Dembończyka, mimo ambitnej postawy rywali, nie pozwoliła sobie wydrzeć zwycięstwa. ZAKSA wygrała 25:23, a całe spotkanie 3:0.
- To było specyficzne spotkanie - mówi Damian Pilichowski, najlepszy zawodnik tego meczu. - Obie drużyny miały już zapewniony awans. Każdy zespół dał odpocząć swoim najlepszym zawodnikom. Składy były trochę eksperymentalne.Wiadomo, że niektórzy zawodnicy mieli urazy, a turniej był długi, więc jak na mecz, który tak naprawdę o niczym nie decydował, nie było sensu narażać chłopaków na jakieś kontuzje. Cieszymy się ogromnie, że wygraliśmy ten turniej u siebie, bez porażki. Cel został osiągnięty w stu procentach - dodaje zawodnik ZAKSY.
Drugi set trwał najdłużej i jednocześnie był najbardziej wyrównany. O zwycięstwie ZAKSY zadecydowała dopiero gra na przewagi. Ostatecznie nasza drużyna wygrała 33:31. W trzecim secie drużyna trenera Rolanda Dembończyka, mimo ambitnej postawy rywali, nie pozwoliła sobie wydrzeć zwycięstwa. ZAKSA wygrała 25:23, a całe spotkanie 3:0.
- To było specyficzne spotkanie - mówi Damian Pilichowski, najlepszy zawodnik tego meczu. - Obie drużyny miały już zapewniony awans. Każdy zespół dał odpocząć swoim najlepszym zawodnikom. Składy były trochę eksperymentalne.Wiadomo, że niektórzy zawodnicy mieli urazy, a turniej był długi, więc jak na mecz, który tak naprawdę o niczym nie decydował, nie było sensu narażać chłopaków na jakieś kontuzje. Cieszymy się ogromnie, że wygraliśmy ten turniej u siebie, bez porażki. Cel został osiągnięty w stu procentach - dodaje zawodnik ZAKSY.