Uczcili rocznicę odzyskania niepodległości w biegu przez las i między dinozaurami [ZDJĘCIA]
Kilka dystansów do wyboru mieli uczestnicy "Niepodległa Jura-RUN". Start i metę zlokalizowano w JuraParku w Krasiejowie.
Bieg główny liczył 10 600 metrów, dla upamiętnienia 106. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Na tym dystansie był również marsz nordic walking, rozegrano też biegi dzieci oraz bieg rodzinny o długości 1600 metrów.
- Zapisało się blisko 350 osób - mówi Mariusz Podgórny, prezes Stowarzyszenia "ULTRA", główny organizator imprezy. My zapytaliśmy o szczegóły trasy na 10600 metrów.
- Trasa prowadzi duktami leśnymi, a dwa ostatnie kilometry są już w JuraParku wśród dinozaurów. Przebieg jest taki sam jak rok temu, tyle że wydłużona o sto metrów w związku ze 106. tym razem rocznicą. Trasa jest dość łatwa. Choć są dwa małe przewyższenia, one nie powinny nikomu sprawiać problemów, zatem ona jest dla każdego. Nie ma wiatru, mamy 3 stopnie Celsjusza, słońce nam nie doskwiera, więc dla biegaczy to jest dobra pogoda - nic, tylko cieszyć się.
Krzysztof Olas z Komprachcic przekroczył metę jako pierwszy z wynikiem nieco ponad 39 minut. Zapytaliśmy o wrażenia z trasy.
- Trasa była super - głównie crossowa w lesie. Przepiękny klimat, fajnie mroźnie, przyjemne ścieżki, a sama końcówka w JuraParku to coś fenomenalnego. Można zobaczyć te dinozaury, dlatego zabrałem ze sobą rodzinę, żeby po biegu pochodzić i pozwiedzać. Fajnie jest w ten sposób spędzić 10 i 11 listopada, przy tak ładnej scenerii.
Wojciech Witkiewicz, który przekroczył linię mety po nieco ponad 42 minutach, był zadowolony z wyniku.
- Biegło się dobrze, temperatura do biegania jest odpowiednia. Przed startem było chłodno, ale w trakcie biegania jest w porządku. Trasa mocno terenowa, nie to co asfalt, ale też nie była najtrudniejsza - biegło się w miarę dobrze. Duże znaczenie ma fakt, że nie wieje, bo wiatr z pewnością bardzo by utrudniał bieganie, ale przy takiej temperaturze bez podmuchów biegało się naprawdę super.
- Trasa była dla mnie dość wymagająca - taka przełajowa i w lesie. Ostatni odcinek był ciągle pod górkę, więc wymęczyło mnie trochę, ale pięknie jest tutaj w JuraParku, bo nigdy wcześniej tutaj nie byłam. Na pewno było warto przyjechać. Wiadomo, że już teraz zmieniło się powietrze, płuca pracują trochę inaczej i osobiście jest mi trudniej niż w ciepłej pogodzie - dodaje Krystyna Pawlik z Łowoszowa, która zajęła drugie miejsce wśród kobiet z wynikiem niecałych 45 minut.
- Zapisało się blisko 350 osób - mówi Mariusz Podgórny, prezes Stowarzyszenia "ULTRA", główny organizator imprezy. My zapytaliśmy o szczegóły trasy na 10600 metrów.
- Trasa prowadzi duktami leśnymi, a dwa ostatnie kilometry są już w JuraParku wśród dinozaurów. Przebieg jest taki sam jak rok temu, tyle że wydłużona o sto metrów w związku ze 106. tym razem rocznicą. Trasa jest dość łatwa. Choć są dwa małe przewyższenia, one nie powinny nikomu sprawiać problemów, zatem ona jest dla każdego. Nie ma wiatru, mamy 3 stopnie Celsjusza, słońce nam nie doskwiera, więc dla biegaczy to jest dobra pogoda - nic, tylko cieszyć się.
Krzysztof Olas z Komprachcic przekroczył metę jako pierwszy z wynikiem nieco ponad 39 minut. Zapytaliśmy o wrażenia z trasy.
- Trasa była super - głównie crossowa w lesie. Przepiękny klimat, fajnie mroźnie, przyjemne ścieżki, a sama końcówka w JuraParku to coś fenomenalnego. Można zobaczyć te dinozaury, dlatego zabrałem ze sobą rodzinę, żeby po biegu pochodzić i pozwiedzać. Fajnie jest w ten sposób spędzić 10 i 11 listopada, przy tak ładnej scenerii.
Wojciech Witkiewicz, który przekroczył linię mety po nieco ponad 42 minutach, był zadowolony z wyniku.
- Biegło się dobrze, temperatura do biegania jest odpowiednia. Przed startem było chłodno, ale w trakcie biegania jest w porządku. Trasa mocno terenowa, nie to co asfalt, ale też nie była najtrudniejsza - biegło się w miarę dobrze. Duże znaczenie ma fakt, że nie wieje, bo wiatr z pewnością bardzo by utrudniał bieganie, ale przy takiej temperaturze bez podmuchów biegało się naprawdę super.
- Trasa była dla mnie dość wymagająca - taka przełajowa i w lesie. Ostatni odcinek był ciągle pod górkę, więc wymęczyło mnie trochę, ale pięknie jest tutaj w JuraParku, bo nigdy wcześniej tutaj nie byłam. Na pewno było warto przyjechać. Wiadomo, że już teraz zmieniło się powietrze, płuca pracują trochę inaczej i osobiście jest mi trudniej niż w ciepłej pogodzie - dodaje Krystyna Pawlik z Łowoszowa, która zajęła drugie miejsce wśród kobiet z wynikiem niecałych 45 minut.