"Mieszkańcy dzwonią, my sprawdzamy". Kontrole pieców w gminie Nysa
Na dwanaście pobranych z domowych pieców próbek, osiem nie wykazało spalania odpadów - podsumowuje początek sezonu grzewczego Andrzej Jakubowski, komendant Straży Miejskiej w Nysie.
Gmina od kilku dni boryka się z problemem przekroczonych poziomów ostrzegawczych dla pyłu zawieszonego PM10 w powietrzu, czyli tych emitowanych z kotłów i palenisk używanych w gospodarce komunalnej do ogrzewania mieszkań.
- Większość kontroli prowadzimy po telefonach sąsiadów - mówi komendant. - Zgłaszają nam, że sąsiad spala odpadami, że jest gęsty dym i zapach niepokojący. Nie mieliśmy do tej pory problemów z kontrolami. Ludzie nas wpuszczają, pobieramy próbki. Nawet jak mają coś do ukrycia, to wiedzą, że jak nas nie wpuszczą, to jest to przestępstwo.
Dodajmy, że maksymalna kara, jaką nałożyć może straż miejska za palenie nieodpowiednim paliwem mogą sięgać 500 złotych. - Mamy takie przykłady też u nas. Tu mowa o spalaniu paneli czy plastików - mówi Jakubowski.
- Większość kontroli prowadzimy po telefonach sąsiadów - mówi komendant. - Zgłaszają nam, że sąsiad spala odpadami, że jest gęsty dym i zapach niepokojący. Nie mieliśmy do tej pory problemów z kontrolami. Ludzie nas wpuszczają, pobieramy próbki. Nawet jak mają coś do ukrycia, to wiedzą, że jak nas nie wpuszczą, to jest to przestępstwo.
Dodajmy, że maksymalna kara, jaką nałożyć może straż miejska za palenie nieodpowiednim paliwem mogą sięgać 500 złotych. - Mamy takie przykłady też u nas. Tu mowa o spalaniu paneli czy plastików - mówi Jakubowski.