Co z ubezpieczeniami szpitali na wypadek błędów lekarzy?
- Zgłosiłam się do poradni chirurgicznej z silnymi bólami brzucha. Nie mogłam jeść ani pić. Doktor powiedział, że to jest normalne, bo pęcherzyk ma się ułożyć. Mówił, żebym się nie przejmowała. 2 dni później miałam bardzo silne bóle, wymiotowałam całą noc, nie mogłam się wyprostować, skończyło się żółciowym zapaleniem otrzewnej, uszkodzeniem przewodu żółciowego wspólnego, noszeniem drenu przez 3 miesiące - wspomina pacjentka, która walczy o 200 tysięcy zł odszkodowania.
Dyrekcja brzeskiego szpitala o sprawie wie. Dyrektor Mariusz Grochowski wyjaśnia, że od oceny, czy doszło do błędu lekarskiego, są sądy. - Od 2007 roku Brzeskie Centrum Medyczne nie wypłaciło odszkodowań z tytułu błędów medycznych. Spraw było kilka. Każdego roku mamy tutaj kilka tysięcy pacjentów, także zawsze mogą się zdarzyć pacjenci, którzy nie są zadowoleni z leczenia, twierdzą, że został popełniony błąd w sztuce, ewentualnie mają takie przekonanie - tłumaczy Mariusz Grochowski.
Dyrektor BCM-u dodaje, że sprawa ubezpieczeń za błędy lekarskie mogłaby już zostać rozwiązana. Jeśli zostaną uznane za niezbędne, BCM będzie musiał znaleźć około 250 tysięcy zł na taką polisę. Ostatnio pojawiły się informacje, że z obowiązkowych ubezpieczeń OC można wypłacać takie odszkodowania. Sprawą w środowym (07.03) magazynie "Nasz dzień" zajął się nasz reporter Maciej Stępień.
Dowodem na to, że szpitale muszą być przygotowane na ewentualne odszkodowania, jest sprawa Tomka, która właśnie znalazła swój finał w sądzie. Opolska Temida przyznała 8-letniemu chłopcu i jego rodzicom 650 tysięcy zł zadośćuczynienia oraz 10 tysięcy zł miesięcznej renty. Polskie sądy coraz częściej przyznają tak wysokie odszkodowania.
Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, ale trzeba mieć nadzieję, że na finał sprawy będziemy czekać co najwyżej 8 miesięcy, a nie kolejnych 8 lat.
Szpitale mogą, ale nie muszą ubezpieczać się od zdarzeń medycznych. Te ubezpieczenia będą dobrowolne - tak zdecydował minister zdrowia Bartosz Arłukowicz. Ustawa, która nakazuje wykupienie takich ubezpieczeń, ma zostać zmieniona do końca półrocza. Na Opolszczyźnie tylko jeden ze szpitali ma ubezpieczenie od zdarzeń medycznych.
- Reszta szpitali jest na etapie wyboru ubezpieczyciela w drodze przetargu. Szpitale unieważniają postępowania, dlatego że oferowane kwoty, które przedstawia PZU, jako jedyny składający takie wnioski, są zbyt duże jak na możliwości finansowe szpitali - mówi Roman Kolek, wicemarszałek województwa.
Proponowana składka ubezpieczeniowa dla jednego szpitala to kilkaset tysięcy zł rocznie. Alternatywnym rozwiązaniem mogłoby być założenie Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych. - Jego uczestnikami byłyby szpitale z regionu. Ta idea jest w tej chwili kontynuowana, są przygotowywane materiały, aby stworzyć takie towarzystwo. To jest inicjatywa starosty Sonika, która wymaga odpowiedniego przygotowania i zrozumienia całej idei postępowania w tak dużej grupie szpitali - dodaje wicemarszałek Kolek.
Posłuchaj informacji:
Maciej Stępień/Maciej Nowak/Aneta Skomorowska (oprac. BO)