Niestraszne im kilometry po górskich szlakach. Wędrują, bo chcą pomóc koleżance
Postanowili przejść ponad 500 km, by nagłośnić zbiórkę pieniędzy na leczenie koleżanki. Dawid Janicki, który na co dzień pełni służbę w Zakładzie Karnym nr 1 w Strzelcach Opolskich wraz z przedsiębiorcą Tomaszem Brysiem wędrują Głównym Szlakiem Beskidzkim.
- Jest to najdłuższy oznakowany polski szlak, który ma ponad 21 km przewyższeń - mówi por. Tomasz Tomczuk, wychowawca w dziale penitencjarnym Zakładu Karnego nr 1 w Strzelcach Opolskich. - Zamiast panowie zwalniać z każdym dniem, to oni przyspieszają. Ludzki organizm powinien na odwrót zareagować, czyli z wysiłkiem powinno się tempo zmniejszać, jednak tutaj to, że idą dla kogoś, bardzo ich motywuje. Codziennie do siebie dzwonimy, informują mnie o swoich postępach, poczynaniach, jak tam pogoda na szlaku, ile im jeszcze zostało.
Pani Magda, której pomagają panowie, jest mieszkanką Krapkowic.
- Jest 40-letnią kobietą, która od połowy życia zmaga się z różnymi chorobami. Jej własny organizm zwrócił się przeciwko niej i zabija powoli wszystkie organy wewnętrzne. Zaczęło się od marskości wątroby i tak te choroby postępują - dodaje Tomasz Tomczuk.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dziś (17.05) wieczorem mężczyźni zakończą swoją 12-dniową wędrówkę. Już w zeszłym roku Dawid Janicki razem z kolegami przeszli Główny Szlak Sudecki, by nagłośnić zbiórkę pieniędzy dla chorego Kamila.
Pani Magda, której pomagają panowie, jest mieszkanką Krapkowic.
- Jest 40-letnią kobietą, która od połowy życia zmaga się z różnymi chorobami. Jej własny organizm zwrócił się przeciwko niej i zabija powoli wszystkie organy wewnętrzne. Zaczęło się od marskości wątroby i tak te choroby postępują - dodaje Tomasz Tomczuk.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dziś (17.05) wieczorem mężczyźni zakończą swoją 12-dniową wędrówkę. Już w zeszłym roku Dawid Janicki razem z kolegami przeszli Główny Szlak Sudecki, by nagłośnić zbiórkę pieniędzy dla chorego Kamila.