11,5 tys. zł do emerytury. Znamy stanowisko prokuratury ws. "złotego spadochronu" z Namysłowa
Kluczborska prokuratura nie dopatrzyła się złamania prawa przez zarząd powiatu namysłowskiego, jak i spółki, do której należy tamtejszy szpital. Postępowanie w sprawie prowadzone było po zawiadomieniu skierowanym przez politycznych oponentów starosty.
Autorzy zawiadomienia zarzucali nadużycia i działanie na szkodę interesu publicznego. Jednym z nich miał być aneks z końcówki 2020 roku, na mocy którego były prezes Namysłowskiego Centrum Zdrowia Krzysztof Kuchczyński, z którym rozwiązano wówczas umowę, miał do emerytury pobierać odszkodowanie w wysokości ponad 11,5 tysiąca złotych miesięcznie.
Starosta Konrad Gęsiarz otrzymał postanowienie o umorzeniu postępowania.
- Żadnego przestępstwa tutaj nie było, nie ma żadnego układu, który próbował wyprowadzać kasę. Mówimy tutaj też o tym pamiętnym aneksie, który był też zwany złotym spadochronem. Jest jeden fajny fragment tego postanowienia. "Gwarancja wypłaty świadczeń uprawnionemu stanowiła działanie w interesie zarówno odchodzącego prezesa, jak i samej spółki. Było to działanie konieczne i uzasadnione" - powiedział.
Miejski radny Przyjaznego Samorządu Powiatu Namysłowskiego Marcin Biliński, który powiadomił śledczych o możliwych nieprawidłowościach wskazuje, że decyzja prokuratury jest dla niego niezrozumiała. Jak jednak dodaje, umorzenie sprawy nie oznacza, że nie będzie miała ona dalszego ciągu.
- Niewątpliwym faktem jest to, że olbrzymie środki finansowe zostały wypłacone Krzysztofowi Kuchczyńskiemu, byłemu prezesowi szpitala, na mocy podpisanego aneksu, którego, jak twierdził starosta, nie było. Będę do końca przyglądał się tej sprawie oraz, jeśli uznam za stosowne, podejmę odpowiednie działania - zapowiada.
Decyzję o ewentualnym zażaleniu na decyzję prokuratury samorządowiec chce podjąć po zapoznaniu się z aktami sprawy i uzasadnieniem decyzji.
Jako argument za przeprowadzeniem śledztwa radny podaje między innymi wyniki kontroli NIK-u, który w czerwcu wskazywał na nieprawidłowości w funkcjonowaniu lecznicy. Te miały dotyczyć między innymi braku zapewnienia ciągłości wynagrodzeń dla pracowników, utraty pieniędzy z NFZ, czy zakupów sprzętu, który po kilkunastu miesiącach został sprzedany za kwotę niższą, niż wynosiła jego wartość.
Zapytany o efekty tej kontroli starosta wskazywał z kolei, że znalezione przez NIK uchybienia nie były poważne i nie rzutowały na dalsze działanie NCZ, ani nie wynikały z celowego działania na jej szkodę.
Jak dodaje Konrad Gęsiarz, w działaniu tak dużej spółki nie da się uniknąć błędów.
Starosta Konrad Gęsiarz otrzymał postanowienie o umorzeniu postępowania.
- Żadnego przestępstwa tutaj nie było, nie ma żadnego układu, który próbował wyprowadzać kasę. Mówimy tutaj też o tym pamiętnym aneksie, który był też zwany złotym spadochronem. Jest jeden fajny fragment tego postanowienia. "Gwarancja wypłaty świadczeń uprawnionemu stanowiła działanie w interesie zarówno odchodzącego prezesa, jak i samej spółki. Było to działanie konieczne i uzasadnione" - powiedział.
Miejski radny Przyjaznego Samorządu Powiatu Namysłowskiego Marcin Biliński, który powiadomił śledczych o możliwych nieprawidłowościach wskazuje, że decyzja prokuratury jest dla niego niezrozumiała. Jak jednak dodaje, umorzenie sprawy nie oznacza, że nie będzie miała ona dalszego ciągu.
- Niewątpliwym faktem jest to, że olbrzymie środki finansowe zostały wypłacone Krzysztofowi Kuchczyńskiemu, byłemu prezesowi szpitala, na mocy podpisanego aneksu, którego, jak twierdził starosta, nie było. Będę do końca przyglądał się tej sprawie oraz, jeśli uznam za stosowne, podejmę odpowiednie działania - zapowiada.
Decyzję o ewentualnym zażaleniu na decyzję prokuratury samorządowiec chce podjąć po zapoznaniu się z aktami sprawy i uzasadnieniem decyzji.
Jako argument za przeprowadzeniem śledztwa radny podaje między innymi wyniki kontroli NIK-u, który w czerwcu wskazywał na nieprawidłowości w funkcjonowaniu lecznicy. Te miały dotyczyć między innymi braku zapewnienia ciągłości wynagrodzeń dla pracowników, utraty pieniędzy z NFZ, czy zakupów sprzętu, który po kilkunastu miesiącach został sprzedany za kwotę niższą, niż wynosiła jego wartość.
Zapytany o efekty tej kontroli starosta wskazywał z kolei, że znalezione przez NIK uchybienia nie były poważne i nie rzutowały na dalsze działanie NCZ, ani nie wynikały z celowego działania na jej szkodę.
Jak dodaje Konrad Gęsiarz, w działaniu tak dużej spółki nie da się uniknąć błędów.