- Działania Unii Europejskiej skupiają się w tej chwili na ochronie gospodarki niemieckiej - dodaje. - Niemcy wysyłają w tej chwili komunikaty, że na tym szantażu gazowym będą cierpieć najbardziej ze wszystkich. Ale w końcu Niemcy przez lata prowadzili politykę gospodarczą z Putinem. Trzeba o tym rozmawiać również na poziomie Unii Europejskiej, ale nie na zasadzie kolejnego dyktatu. Jeżeli mówi się, że wspólnie mamy ograniczać zużycie gazu, wszystkie kraje solidarnie, to ok, w porządku. Ale teraz narzuca się te normy krajom, które wcześniej zmuszało się, tak jak Polskę, do tego, żeby odejść np. od węgla. Więc dzisiaj może spokojniej należałoby się zastanowić, w jaki sposób ten kryzys zażegnać.

Przypomnimy, Komisja Europejska opublikowała plan awaryjny i zaproponowała dobrowolne 15-procentowe zmniejszenie zużycia gazu przez państwa członkowskie. Bruksela chce, aby redukcja zaczęła się w przyszłym miesiącu i trwała do końca marca. Plan został przygotowany na wypadek wstrzymania dostaw rosyjskiego gazu. Propozycje Komisji muszą uzyskać poparcie większości państw. Już teraz wiadomo, że pomysł nie zyskał poparcia między innymi Hiszpanii i Portugalii. Dokumentem zajmą się w najbliższy wtorek (26.07), na nadzwyczajnym spotkaniu w Brukseli, unijni ministrowie energii.